Jak Filipiny walczą z narkotykami
14 lut 2022
Barbara Krusińska

„Zatoka Manilska wypełni się ciałami 10 tys. przestępców. O prawach człowieka możecie zapomnieć. Handlarze narkotykami, bandyci i włóczędzy: lepiej zjeżdżajcie, nim was zabiję”
W 2016 na Filipinach odbywały się wybory na prezydenta kraju. Wśród zgłoszonych kandydatów wyróżniał się zwłaszcza jeden, Rodrigo „Digong” Duterte, 71-letni prawnik, który wcześniej przez prawie 20 lat był burmistrzem Davao, trzeciego największego miasta w kraju. Dlaczego był inni niż reszta? Na pewno wyróżniał go mocny język. Duterte nie boi się używać przekleństw. Tego mocnego języka używał do składania morderczy deklaracji. Obiecywał mianowicie, że „Zatoka Manilska wypełni się ciałami 10 tys. przestępców. O prawach człowieka możecie zapomnieć. Handlarze narkotykami, bandyci i włóczędzy: lepiej zjeżdżajcie, nim was zabiję”. Jak miało się okazać, obietnicę swoją spełnił.
Pomysł rozprawienia się z „handlarzami narkotyków” czerpał ze swojego doświadczenia administrowania Davao. Miasto z jednym z najwyższych na świecie wskaźników zabójstw na głowę mieszkańca za jego rządów zmieniło się niemal w oazę spokoju. Jedną z przyczyn były szwadrony śmierci, czyli ludzie opłacani by zabijać każdego, kto potencjalnie mógł zakłócać porządek publiczny: złodziejów, dzieci ulicy, handlarzy narkotyków. Według Human Rights Watch liczba ofiar, gdy Duterte rządził Davao, wyniosła około tysiąc osób.
Najwyraźniej pomysł spodobał się Filipińczykom, ponieważ Duterte wybory wygrał. Niemal od razu po ogłoszeniu wyników wyborów Prezydent wezwał swoich rodaków do mordowania handlarzy narkotyków. Mówił: „zastrzel przestępcę, a dam ci medal”. Do realizacji swoich obietnic zaprzągł policję, wspomaganą przez cywilnych ochotników. Obywatele zachęcani przez prezydenta rzeczywiście wzięli sprawy w swoje ręce.
Oficjalnie według policyjnych danych do tej pory w akcjach powiązanych z wojną z narkotykami zginęło prawie 6 tys. osób. Jednak według organizacji pozarządowych liczba ta wynosi przynajmniej 27 tys. Na czym według władzy polega wojna z narkotykami, zwana inaczej „Plan O – Podwójna Lufa”? Policjanci chodzą od domu do domu szukając dilerów bądź narkotykowych bossów. Jeśli ktoś stawia opór albo zaczyna uciekać policjanci mają zgodę na zabicie go. W rzeczywistości wygląda to inaczej. Wbrew temu, co twierdzi Duterte, większość ofiar to zwykli użytkownicy narkotyków, a zwłaszcza popularnej na Filipinach metamfetaminy zwanej tam shabu. Są to biedni mieszkańcy slumsów, często pracujący w nisko płatnych zawodach bądź bezrobotni. Policja robi listę podejrzanych osób, a następnie dostarcza ją szwadronom śmierci. Zabójstwa łączy wiele cech wspólnych: zamaskowani zabójcy pojawiają się w nocy na motorach w miejscu zamieszkania ofiary, następnie wpadają do jej domu i nie bacząc na innych domowników wywlekają ofiarę w odosobnione miejsce. Pomimo często dramatycznych próśb o życie napastnicy nie mają litości. Padają strzały. Sprawcy szybko znikają, a niemal chwilę później pojawia się policja. Przy ofierze znajdują broń oraz saszetkę z shabu, jednak bliscy ofiary twierdzą później, że nigdy nie miała broni, a jeśli miała shabu, to zazwyczaj trzymała je gdzie indziej. Zabójstwa dokonywane są poza systemem sądownictwa, a sprawcy nie są później ścigani przez policję.
Kto dokładnie zgłasza się do szwadronów śmierci, żeby wykonywać zlecane zabójstwa? Trochę informacji na ten temat dostarcza dokument National Geographic „Nocni strzelcy”, którego autorom udało się przeprowadzić wywiady z członkami szwadronów śmierci. Wielu z nich traktuje swój udział w szwadronach jako realizację szlachetnej misji. Jedna z członkiń powiedziała, że wszystkie złe rzeczy w jej życiu zostały spowodowane przez narkotyki. Jako mała dziewczynka została zgwałcona przez narkomana. Inny członek opowiada o traumatycznym przeżyciu, jakim było zabicie jego kuzyna przez narkomana. Przyznają, że czasami w ramach wojny z narkotykami zdarza im się zabić człowieka zupełnie niezwiązanego z narkotykami. Przypadkowymi ofiarami bywają także dzieci. Wtedy policja podrzuca saszetkę shabu i broń, a sprawa nie jest dalej prowadzona.
Wojna z narkotykami wykorzystywana jest też politycznie przez prezydenta Duterte. Jeżeli jego przeciwnicy polityczni stają się zbyt niewygodni, oskarża ich o przemyt narkotyków bądź machlojki finansowe. Jednymi z oskarżonych w ten sposób są na przykład szwagier wiceprezydentki Leni Robredo oraz senatorka Leila De Lima, która trafiła w związku z tymi oskarżeniami do więzienia. Także krytycy wojny z narkotykami i aktywiści nie są oszczędzani. Maria Ressa, założycielka niezależnego od władzy portalu informacyjnego Rappler, która za swoją działalność dostała Pokojową Nagrodę Nobla w 2021, jest oskarżana m.in. o unikanie podatków.
Wojna z narkotykami wywołała oburzenie na świecie i ostatnio pojawiło się światełko nadziei, że Duterte odpowie za zabójstwa popełnione za jego kadencji. Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego bada bowiem dwa zarzuty postawione przeciwko prezydentowi. Duterte oczywiście próbuje oddalić od siebie groźbę procesu i dlatego w 2018 r. wycofał Filipiny z MTK. Jednak nie zdawał sobie chyba sprawy, że i tak MTK jest uprawniony do sądzenia Duterte za czas członkostwa Filipiny, czyli do 2019 roku.
Mimo wszystkich zabójstw popełnionych do tej pory na Filipinach, Duterte cieszy się niesłabnącym poparciem. Jest to spowodowane m.in. jego agresywną retoryką, która trafia na podatny grunt oraz przekonaniem wielu zwyczajnych Filipińczyków, że Duterte jest „swój”. Jako pierwszy prezydent od dawna nie pochodzi z Manili i przez to jest postrzegany jako spoza establishmentu. Do tego pochodzi z Mindanao, a w ponad 120-letniej historii Filipin nie było jeszcze prezydenta, który pochodziłby z tego regionu, mimo że mieszka tam ćwierć populacji kraju. Nic dziwnego zatem, że to właśnie mieszkańcy Mindanao są jednymi z najbardziej zadowolonych z działań prezydentury Duterte.
Barbara Krusińska
Bibliografia:
https://www.hrw.org/report/2017/03/02/license-kill/philippine-police-killings-dutertes-war-drugs
https://www.institutmontaigne.org/en/blog/portrait-rodrigo-duterte-president-philippines
Dokument „Nocni strzelcy”, reż. Alexander A. Mora