Jemen – dlaczego milczymy?
6 paź 2022
Eryk Kryński

W 2015 roku w Jemenie wybuchła wojna, której skutki powszechnie nazywane są katastrofą humanitarną. Rezolucja Parlamentu Europejskiego z 11 Lutego 2021 roku nazywa pogarszającą się sytuację w Jemenie “najpoważniejszym kryzysem humanitarnym na świecie”. Przemoc i chaos spowijające ten kraj sprawiają że blisko 80% jego populacji, desperacko potrzebuje pomocy humanitarnej. Od grudnia 2016 roku do listopada 2017 roku, na skutek głodu w Jemenie, umierało co najmniej 130 dzieci dziennie. Jemen uznawany jest przez większość źródeł za państwo upadłe, a szybkie rozwiązanie konfliktu zbrojnego, będącego bezpośrednią przyczyną tej katastrofy, nie wydaje się być prawdopodobne.
Jemen przez 22 lata rządzony był przez prezydenta Ali Abd Allah Salih’a. Jego rządy, przepełnione nepotyzmem, korupcją i przemocą, pozostawiły kraj w ekonomicznym kryzysie. Połowę kraju dotknął analfabetyzm, inflacja krążyła w okolicach 80%, a bezrobocie przekroczyło 40%. Warunki życia w Jemenie osiągnęły historycznie tragiczny stan.
Początek lat 10 XXI wieku, na Półwyspie Arabskim, był okresem niezwykłych zmian, nazywanych Arabską Wiosną. W wielu krajach organizowano liczne protesty, ze względu na rosnące niezadowolenie, z obecnych tam warunków życia. W styczniu 2011 roku, w Jemenie wybuchła antyrządowa rewolucja, motywowana sukcesami rewolucjonistów z Tunezji i Egiptu. 23 maja, po tym jak Saleh nie zgodził się ustąpić, milicje plemienne Hashid odmówiły posłuszeństwa prezydentowi i przyłączyły się do demonstrantów. Rewolucjoniści rozpoczęli marsz na stolicę. Krwawe walki pochłonęły setki ofiar. 3 czerwca 2011 roku doszło do ataku rakietowego na pałac prezydencki, a prezydent został ranny i uciekł do Arabii Saudyjskiej. W rewolucji znaczącą rolę odegrał także Ruch Houthi, czyli radykalnie religijna, antyrządowa grupa, wyznająca szyicki odłam Islamu. Demonstracje zmusiły w końcu Saleha do oddania władzy i podpisania porozumienia pokojowego przygotowanego przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej (GCC). Rada ta mianowała wiceprezydenta Hadiego, nadzoratorem tworzenia nowego rządu.
Wybory prezydenckie przeprowadzono 21 lutego 2012, jednakże ludność Jemenu nie otrzymała żadnego wyboru co do nowej władzy. Jedynym kandydatem był właśnie były wiceprezydent rządu Saleha. Reformy wprowadzone przez Hadiego już po paru latach okazały się bezskuteczne. Frustracja wśród ludności jemeńskiej wciąż rosła aż w 2014 roku, zyskująca na popularności grupa rebeliantów Houthi, rozpoczęła wojnę domową w Jemenie zajmując stolice i większość zachodnio-północnych terenów. Tym razem zaskakująco sprzymierzyli się z byłym prezydentem Salehem, który powrócił do Jemenu i uznał, że ich wspólnym wrogiem jest unia arabskich państw, która odsunęła go od władzy i zastąpiła go Hadim. Saleh dalej posiadał swoich zwolenników w armii jemeńskiej, którzy przyłączyli się do rebelii Houthi i pomogli im w zdobyciu stolicy. Hadi został zmuszony do ucieczki do Arabii Saudyjskiej, która stanęła na czele koalicji i wraz z militarnym zaopatrzeniem otrzymanym od USA, zaczęła bombardować region zajęty przez rebeliantów. Jest to terytorium, na którym zamieszkuje 70% populacji kraju. W 2017 roku, Saleh zdecydował się na próbę rozmów pokojowych z koalicją. Dwa dni później został zamordowany w swoim mieszkaniu przez grupę Houthi.
Pomimo wysiłków koalicji, rebelianci Houthi zdają się rosnąć w siłę. Są oni wspierani przez Iran, który dostarcza im broń i inne środki, pomimo międzynarodowych sankcji.
USA już od lat 70. ściśle współpracują z Arabią Saudyjską, pomimo wielu doniesień o łamaniu praw człowieka w tym kraju. Współpraca ta obejmuje przede wszystkim sprzedaż broni i szkolenie w jej użyciu. Według doniesień, 31% bombardowań przeprowadzonych przez Arabię Saudyjską, celowo kierowanych było na obiekty cywilne. Współpraca od lat jest obiektem kontrowersji w polityce Stanów Zjednoczonych. W 2019 roku kongres USA zagłosował za jej zakończeniem. Rezolucja została jednak zawetowana przez prezydenta Donalda Trumpa. W trakcie swojej kampanii prezydenckiej, Joe Biden wielokrotnie krytycznie wyrażał się o współpracy z Arabią Saudyjską, jednak po zwycięstwie w wyborach jego administracja ogłosiła, że będzie kontynuować współpracę i nie powzięła bezpośrednich działań wobec saudyjskich zbrodni. Ogłoszono jedynie, że USA będzie sprzedawać broń przeznaczoną dla celów obronnych, pod którym pretekstem i tak działają obie strony konfliktu. USA od lat 90. boją się doprowadzić do pogorszenia relacji z Arabią Saudyjską, co negatywnie wpłynęłoby na stosunki z Egiptem i Izraelem, a co za tym stoi, oznaczałoby utracenie swoich wpływów w regionie. Wielu ekspertów deklaruje jednak, że przerwanie sprzedaży broni nie zniszczyłoby relacji w znaczącym stopniu a mogłoby nawet pomóc w sytuacji wewnętrznej Arabii Saudyjskiej.
Rebelianci oraz koalicja utworzyły sieć blokad, które uniemożliwiają dostarczanie pomocy humanitarnej. Milionom dzieci w Jemenie brakuje podstawowych środków do życia. Niedożywienie niszczy odporność młodych organizmów, narażając je na liczne zakażenia oraz niszcząc zdrowie fizyczne i psychiczne w brutalny i powolny sposób. Liczne ofiary nie są w stanie chodzić i mówić przez lata życia na progu śmierci głodowej.
„Codziennie umierają u nas dzieci, doświadczam tego każdego dnia, to jest moje życie każdego dnia (…). To co przeraża nas najbardziej, to fakt że są to przypadki, którym możemy zapobiec prostym dostępem do żywności” – mówi lekarz w jednym z jemeńskich szpitali.
Ofiary wojny, którym udało się dotrzeć do placówek medycznych, stanowią jedynie drobną część wszystkich poszkodowanych, desperacko potrzebujących pomocy. Wiele rodzin nie ma dostępu do szpitali, które znajdują się poza ich zasięgiem. W 2021 roku, reporterka z Vice NEWS przeprowadziła wywiad z Mariam, matką 4-letniego Michelle – “Moje dziecko, z głodu gryzie swoje ręce aż do krwi… Nie mamy jedzenia, a najbliższy szpital jest 20 km stąd (…) Widzę, jak cierpi i czuję się bezradna”. Michelle zmarł parę dni później w prowizorycznym ośrodku dla ofiar niedożywienia. Jego matce nie udało się dotrzeć do szpitala.
Według raportu UNICEF z 2020 roku, co 10 minut jedno dziecko umiera w Jemenie na skutek niedożywienia lub powiązanej z nim choroby. Niedożywienie spowodowało trwałe, psychiczne i fizyczne uszkodzenia u 45% dzieci poniżej 5 roku życia. Niektóre prowincje mają jedynie 2 miejsca szpitalne na 10 tysięcy mieszkańców. W ciągu jednego dnia dziecko w Jemenie potrafi doznać więcej bólu i niesprawiedliwości niż większość ludzi przez całe życie.
Pandemia koronawirusa dodatkowo zaogniła zaistniały w Jemenie kryzys. Przez ostatnie dwa lata, brak odpowiedniego dostępu do informacji wraz z ograniczonym dostępem do opieki medycznej przyczyniły się do chaosu. Oczywistym jest, że dla wielu ludzi żyjących w tragicznych warunkach, zmuszanie się do izolacji czy odpowiedniego monitorowania zdrowia nie należy do priorytetów, gdy w grę wchodzi walka o podstawowe potrzeby. Na skutek dezinformacji społeczeństwa, wiele osób obawia się problemów związanych z udaniem się do medycznych ośrodków izolacji. Część z nich obawia się, że mogą zostać zamknięci na długi okres czasu wbrew ich woli. Tragedia tamtejszej sytuacji pandemicznej, napędzana jest także przez brak dostępu do takich ośrodków. Na terenie całego kraju znajduje się jedynie kilka placówek, zajmujących się leczeniem tej choroby.
„Wielu pacjentów pozostaje w domach długo po zaobserwowaniu pierwszych objawów i często zwraca się po pomoc medyczną dopiero w zaawansowanej fazie choroby” – mówi Saddam, kierownik oddziału intensywnej terapii w centrum izolacji Al-Jumhouri w Sanie.
Szpitale i ośrodki medyczne często stają się celem bombardowań w całym kraju. Rodzice 5-letniego Selmy, musieli uciekać ze szpitala podczas jednego z ataków. Teraz próbują przetrwać, karmiąc syna jedynie cukrem i wodą.
„Jesteśmy zatrzaśnięci pomiędzy wojną a koronawirusem i nie mamy więcej pieniędzy na opiekę medyczną (…) Czasami nie mamy jedzenia przez dwa, trzy dni z rzędu”.
Mało regionów w Jemenie jest dowodem na brutalność tego kryzysu równie mocno jak Marib. Tamtejsza sytuacja jest jednym z najbardziej poruszających przykładów, okropieństw jakich doznają Jemeńczycy. Tysiące rodzin, po rozprzestrzenieniu się konfliktu, zaczęło szukać schronienia w tym właśnie mieście. Przed rozpoczęciem wojny, region zamieszkiwało pół miliona ludzi, w 2020 roku wartość ta przekroczyła 3 miliony. Miasto, uznawane przez wiele lat za najbezpieczniejsze miejsce w Jemenie, niedawno zamieniło się w centrum konfliktu. W lutym 2022 r. rozpoczęła się walka o przejęcie tej bogatej w ropę prowincji w zachodnio-południowym Jemenie. Miliony żyją tam bez schronienia, codziennie obawiając się śmierci. Ataki obu stron nie oszczędzają obszarów cywilnych, a wiele rodzin zdecydowało się uciec na obszary pustynne.
„Uciekliśmy z domu dla bezpieczeństwa, pociski uderzały tuż obok naszego domu (…) Część dzieci zachorowała od słońca, jedno z nich zmarło” – mówi Naji, ojciec z obozu w prowincji Marib.
„Nie mamy koców, żeby się okryć, moje dzieci nie mają ciepłych ubrań i nie mam wystarczająco jedzenia, żeby je nakarmić” – mówi Aafia, jedna z tysięcy ofiar konfliktu w Marib.
Intensywny i długotrwały konflikt wojskowy, odcisnął swoje piętno na zdrowiu psychicznym tysięcy obywateli. W Jemenie pozostały jedynie 4 szpitale psychiatryczne, w których pacjenci trzymani są w tragicznych warunkach, często w łańcuchach i bez nadziei na powrót do normalnego życia.
„Od wybuchu wojny, liczba pacjentów drastycznie wzrosła. Większość młodych ludzi jest chorych (…) Pacjentów jest więcej niż nasz szpital może utrzymać (…) Jedzenia i pracowników jest niewystarczająco dużo, część pacjentów, którzy przychodzą musimy odsyłać do domów” – Siham Ali, przełożona i pielęgniarka, pracująca w szpitalu psychiatrycznym w Aden.
„Warunki u nas występujące mogą wydawać się niehumanitarne, ale gdybym ich wypuścił, zabiliby swoje siostry i krewnych(…) To co tutaj się dzieje jest jedynie zalążkiem problemów jakie nadejdą (…) Ta wojna, to obciążenie mentalne, ten stres i tragedia, które nas spotkały, niosą nieodwracalne konsekwencje na przyszłość” – dr. Adel Mulhi, dyrektor szpitala psychiatrycznego w Taiz.
Szpital w Tiaz przez wiele lat finansowany był przez UN Development Fund, które w 2019 roku wycofało dotacje ze względu na niewystarczający budżet. Bez wsparcia towarzyszącego narastającym problemom, sytuacja w szpitalach psychiatrycznych Jemenu będzie jedynie się pogarszać.
Przez lata konfliktu reakcja społeczności międzynarodowej w sprawie pogarszającego się kryzysu była rażąco niezauważalna i bezskuteczna. We wrześniu 2017 roku Rada Praw Człowieka ONZ ustanowiła Grupę Wybitnych Ekspertów do spraw Jemenu (GEE), aby zbadać naruszanie praw człowieka w tym państwie. GEE była odpowiedzialna za ustalenie faktów i okoliczności tych naruszeń oraz zidentyfikowanie osób za nie odpowiedzialnych. Przez cztery lata GEE wydawała obszerne raporty, dokumentujące przerażającą ilość naruszeń praw człowieka, popełnionych przez obydwie strony konfliktu. Wśród nich znajdują się rekrutacja dzieci do wojska, udaremnianie dostępu do żywności i opieki zdrowotnej, tortury, przemoc seksualna, prześladowania, naruszanie praw dziennikarzy oraz inne formy okrutnego, nieludzkiego i poniżającego traktowania. Raporty zawierały także niekwestionowane dowody naruszeń prawa międzynarodowego i zbrodni wojennych. GEE wielokrotnie oświadczyła, że w dużej mierze, jej rekomendacje zostały zignorowane.
„Bezkarność tych, którzy dopuszczają się poważnych naruszeń, jedynie eskaluje konflikt w Jemenie. Naruszenia praw człowieka muszą zostać zinterpretowane jako zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa oraz kluczowy czynnik konfliktu” – powiedział Kamel Jendoubi, jeden z ekspertów GEE.
7 lipca 2021 roku, Rada Praw Człowieka ONZ zagłosowała przeciwko odnowieniu mandatu GEE, kończąc działalność grupy.
„Nadszedł czas na wzmożenie działań, nie zaś na ich zaprzestanie” – napisała GEE w oświadczeniu komentującym głosowanie.
34 organizacje międzynarodowe podpisały oświadczenie, w którym zawarte było ich oburzenie związane z decyzją:
„Decyzja Rady reprezentuje historyczną porażkę społeczności międzynarodowej w utrzymaniu i respektowaniu prawa międzynarodowego oraz zapewnieniu ochrony ludności cywilnej Jemenu w czasie, gdy kraj ten doznaje największej katastrofy humanitarnej na świecie.”
W marcu 2022 r. Organizacji Narodów Zjednoczonych udało się pośredniczyć w rozmowach pomiędzy stronami konfliktu w Jemenie. Układ o dwumiesięcznym rozejmie, będący wynikiem tych obrad, jest jak do tej pory, najbardziej znaczącym krokiem w stronę zakończenia konfliktu. Rozejm rozpoczął się wraz z miesiącem Ramadanu i miał zakończyć się z końcem maja, ale został przedłużony do października 2022. W tym czasie, blokady portowe zostały w znaczący sposób zredukowane, co umożliwia dostawy żywności i paliwa, których desperacko potrzebuje cały kraj. Lotnisko w stolicy kraju wznowiło loty cywilne po raz pierwszy od ponad 6 lat, umożliwiając Jemeńczykom podróże za granice w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Pomimo, że walk chwilowo zaprzestano, siedem lat brutalnego konfliktu zostawiło swoje piętno na każdym mieszkańcu Jemenu. Ubiegłe miesiące rozejmu pokazały, że pokojowe rozwiązanie konfliktu jest możliwe. W czasie rozejmu liczba śmierci cywilnych w Jemenie spadła o ponad 50%.
„Chociaż rozejm jest sam w sobie historycznym momentem, to jednak został oparty na jedynie tymczasowych środkach, które aby mogły zostać utrzymane, muszą być wzmocnione pokojowym procesem politycznym.” – Hans Grundberg, specjalny wysłannik Sekretarza Generalnego ONZ do Jemenu, koordynujący rozmowy pomiędzy stronami konfliktu.
Pomimo umowy z kwietnia, która zobowiązywała Houthi do zaprzestania rekrutacji dzieci do wojska, rebelianci kontynuowali werbunek. W czerwcu tego roku do sieci wypłynęło nagranie, ukazujące mężczyznę pokazującego dzieciom w szkolnej klasie, w jaki sposób używać karabinu maszynowego. Niektóre z nich były w wieku nawet dziesięciu lat.
„To nie są dzieci, to są prawdziwi mężczyźni, którzy powinni bronić swojego narodu przed saudyjsko-amerykańską agresją” – powiedział jeden z oficjalnych przedstawicieli rebeliantów.
Na terytorium przez nich kontrolowanym, Houthi utworzyli „letnie obozy”, w których trenują dzieci i wpajają im wartości religijne. W obozach dzieci otrzymują znaczącą pomoc żywnościową, a ich rodziny mogą także liczyć na wsparcie. Ojciec jednej z rodzin nieopodal stolicy Jemenu, powiedział w wywiadzie dla Al-Jazeery, że gdyby nie wysłał swoich dzieci do obozu, jego rodzina przestałaby otrzymywać racje żywnościowe.
W październiku 2022 r. rozejm zakończył się, pozostawiając przyszłość tego konfliktu pod znakiem zapytania. Obydwie strony obwiniają się nawzajem o uniemożliwienie dalszej współpracy.
Po latach wojny ludność uległa gwałtownej radykalizacji. Rośnie nienawiść do Stanów Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej, wynikająca z niezrozumienia dla ich agresji wobec kraju i tragicznych warunków życia, obecnie tam panujących. Wojna pochłonęła życie prawie 400 tysięcy ludzi. Pomoc humanitarna jest zatrzymywana na granicy ze względu na blokadę utworzoną przez koalicję przeciwną Houthi oraz blokady na kontrolowanych przez rebeliantów portach, którzy przewożone przez granicę środki pomocy humanitarnej, niszczą lub sami wykorzystują. Ataki powietrzne zniszczyły infrastrukturę, ograniczając dostęp do czystej wody i podstawowej higieny życia. Spowodowało to wybuch epidemii cholery w 2016 roku, która dotknęła ponad 2,5 miliona ludzi, pochłaniając życie co najmniej 4 tysięcy osób. Według doniesień Amnesty International, liczba małżeństw z niepełnoletnimi kobietami rośnie, a średnio co 2 godziny, jedna kobieta w Jemenie umiera w trakcie porodu. Rebelianci Houthi dopuszczają się licznych zbrodni tortur i przemocy seksualnej na więźniach i bezbronnych cywilach.
W imię „walki z terroryzmem” konflikt jest kontynuowany już prawie 8 lat, ale prawdziwymi jego ofiarami nie są rebelianci ani wojskowi, tylko urodzeni w przerażającym miejscu ludzie, których fundamentalne prawa są przemocą łamane każdego dnia. Media skupione na konfliktach w Ukrainie i Afganistanie, rażąco zaniedbują rozpowszechnianie świadomości o pogarszającej się w Jemenie tragedii. Konflikt ten może zostać jedynie rozwiązany przez dyplomację i radykalne złagodzenie przemocy. Społeczność międzynarodowa nie robi wystarczająco wiele, a tysiące nowo narodzonych dzieci umiera w Jemenie z głodu.
Setki filmów i zdjęć, jakie udało mi się znaleźć w internecie przez ostatnie pół roku, przedstawiają tragedię i ból Jemeńczyków lepiej niż byłbym ją w stanie opisać jakimikolwiek słowami. Jest to cierpienie, którego myślę, że nie da się sobie wyobrazić. Media, po stosunkowo krótkiej fali informacji, jaka miała miejsce w 2014 roku po wybuchu wojny w Jemenie, przestały interesować się tematyką tego kryzysu. Łatwo byłoby uznać, że nieświadomość społeczeństwa jest zwyczajnie spowodowana brakiem informacji na ten temat w mediach. Jednak myślę, że w dużej mierze, to o jakiej tematyce tworzone są artykuły i inne formy przekazu, bezpośrednio odzwierciedla tematy jakimi bylibyśmy najbardziej zainteresowani. Wolne media dostarczają nam informacji, ale szukając wiadomości, które mogłyby zainteresować jak najwięcej osób, pokazują jednocześnie, na jakie tematy jesteśmy skłonni skierować naszą uwagę. W ostatnich miesiącach, podobna tragedia rozpoczęła się w Europie. Reakcja mediów na rosyjską agresję, okazała się zdecydowana i bezwzględna, a co za tym poszło, nasza świadomość i zaangażowanie w pomoc związaną z konfliktem jest większa niż mogliśmy się tego spodziewać. Fakt ten napawa mnie dumą i nadzieją, ale jednocześnie zdaje się narzucać ciężkie pytania – Dlaczego? Czym różni się ten niezwykle medialny kryzys od innych na całym świecie? Odpowiedź nie jest dla mnie jasna, ale zasadniczymi różnicami między tymi kryzysami są lokalizacja i zagrożenie ich eskalacją. W przypadku Jemenu jest to konflikt, który toczy się daleko od nas, o małej szansie na rozprzestrzenienie się, szczególnie na Europę. Co zatem stoi za naszą niezwykłą reakcją w stosunku do ofiar przemocy Putina? Czy jest to rzeczywiście odczuwane przez nas współczucie czy może strach przed bólem, który zdaje się być bliżej nas niż kiedykolwiek?
Eryk Kryński