Krytyczne ujęcie praw człowieka
10 lut 2022
Zuzanna Jędrzejowska

Prawa człowieka weszły na stałe do dyskursu politycznego i społecznego. Są niejako wykładnią moralności dla kręgu państw demokratycznych. Ich historia sięga epoki oświecenia, zaś w prawie międzynarodowym funkcjonują od 1948 roku, kiedy ONZ przyjęło Powszechną Deklarację Praw Człowieka. Powszechność tego terminu sprawia, iż wydaje się, że jest to idea niekontestowalna. Na pozór to bardzo prosta myśl, zaś poprzez jej szerokie zastosowanie w sferze publicznej, całkiem dla większości naturalna: każdy powinien mieć możliwość dysponować swoją osobą w sposób wolny. Prawa człowieka jawią się kolokwialnie jako normatywne rozwinięcie tego intuicyjnego sądu moralnego. W rzeczywistości jednak ich ideologiczna struktura jest bardziej skomplikowana, niż by się mogło wydawać z perspektywy ich potocznego użycia. Koncept ten zawiera pewne założenia natury metafizycznej, ponadto jest dostosowany do konkretnej rzeczywistości prawnej, a także politycznej i ekonomicznej. Zakres ich obowiązywania oraz dokładna treść są płynne, a efektywność egzekwowania nierzadko zależna od partykularnych interesów. W niniejszej pracy przedstawię wybrane punkty widzenia krytyczne wobec tej idei. Nie jest moim celem podważanie zasadności poszczególnych praw, a raczej demitologizacja pojęcia praw człowieka wraz próbą określenia pewnych słabości i ograniczeń, które są ich częścią. W pierwszej kolejności przyjrzę się założeniom oraz społecznej podstawie praw człowieka, następnie zakreślę ich miejsce w strukturze prawnej na poziomie państwa oraz areny międzynarodowej. W ostatniej części przedstawię w jaki sposób były one łamane w ramach obowiązującej praktyki prawnej i rządowej lub stawały się narzędziem politycznej manipulacji.
Prawa człowieka, jako norma moralna, funkcjonują w ramach pewnej wizji człowieczeństwa. Odwołanie do pojęcia “przyrodzonej godności” zakłada ich naturalny, ogólnoludzki charakter. Jednocześnie sytuacja istnienia jedynie praw człowieka, bez równocześnie zaznaczonych obowiązków ukazuje indywidualistyczny charakter tej idei, obcy większości kultur na przestrzeni wieków. Większość cywilizacji budowało swój system wartości na innych podstawach: harmonii, współpracy, poczuciu obowiązku itp. Nie sposób jednak zauważyć jak liczne są spory wokół tej idei i jak różnorodne oraz zmienne są aktualne kanony oraz że pojawiły się one w dyskursie moralnym stosunkowo niedawno. Zatem trudno mówić o absolutnej uniwersalności tego konceptu. Aktualne deklaracje i uchwały dotyczące praw człowieka mają bardzo doniosły charakter, pragną wyrazić pewien idealny stan rzeczy, w którym człowiek rozwijałby się najlepiej. Jest to zadanie tak ambitne i nieokreślone, że Leszek Kołakowski określa Powszechną Deklarację Praw Człowieka wprost jako “listę życzeń”, z której wynika jedynie funkcja normatywna.
W punkcie wyjścia (I generacja – wolnościowa) prawa człowieka wyrażały duch indywidualizmu, który rozprzestrzenił się wśród mieszczaństwa w odpowiedzi na ucisk feudalnego, wysoce zhierarchizowanego systemu. Nowy stan, wzbogaciwszy się, odczuł silnie dysproporcję między swoim potencjałem gospodarczym i kulturowym a znikomą partycypacją w sprawowaniu władzy. Paradygmat stanu zastąpiono paradygmatem jednostki. Propagacja praw człowieka skorelowała się z rozpowszechnianiem ideałów republikańskich oraz wytwarzaniem nowożytnych standardów prawnych. Toteż tworzyły one podstawę dla nowego modelu wspólnoty, której spoiwem miała być umowa społeczna, a gwarantem – państwo demokratyczne. Po drugiej wojnie światowej, wraz z kryzysem paradygmatu liberalnego i implementacją modelu państwa opiekuńczego, uzupełniono prawa wolnościowe socjalnymi. Współcześnie prawa człowieka są istotnym narzędziem promocji liberalnego internacjonalizmu, instrumentem poszerzania międzynarodowej społeczności i próby utworzenia nowej, globalnej wspólnoty. Jako teksty normatywne wyznaczają pewne standardy i kierunki rozwoju, do których kraje pragnące należeć do wspólnoty międzynarodowej zdominowanej przez zachód powinny się stosować. Nie oznacza to, że idea praw człowieka jest wyłącznie liberalna. Aktywiści ekologiczni czy propracowniczy także odwołują się do tego konceptu, skupiając swoją uwagę bardziej na późniejszych generacjach: społecznej (prawo do pracy i wynagrodzenia oraz z niego wynikające regulacje dotyczące ochrony pracownika) i solidarnościowej (prawo do zdrowego środowiska naturalnego). W powszednim użyciu jednak prawa człowieka zdają się być dla wielu ludzi tożsame z I generacją, która jest najistotniejsza z perspektywy demokracji liberalnej.
Mimo że prawa człowieka mają charakteryzować się integralnością, łatwo wyobrazić sobie niekompatybilność poszczególnych praw w różnych sytuacjach jednostkowych. Wynikająca z tego potrzeba daleko idących regulacji oraz wypracowania norm rozstrzygania sprzeczności między niektórymi prawami uniemożliwia de facto egzekwowanie niektórych z nich. Dobrym przykładem może być wylesianie Amazonii. Jego zwolennicy powołują się na prawo do rozwoju i prawo do pracy: tereny te wpływają na rozwój gospodarczy oraz zapewniają miejsca pracy. Przeciwnicy natomiast wskazują na kluczowe znaczenie Amazonii w regulacji klimatu, potrzebę ochrony bioróżnorodności i rdzennych wspólnot, których przestrzeń życiowa jest sukcesywnie niszczona. Prawa człowieka same w sobie nie determinują odpowiedniej strategii postępowania i w przypadku kolizji nie wyznaczają jednoznacznej hierarchii[1], tym samym pozostawiając margines wolnej interpretacji. Wobec tego losy ludzi powiązanych na różne sposoby z wylesianiem są zależne wyłącznie od decyzji politycznej, konkretnie strategii objętej przez rząd. Objawia się tutaj wspomniana już „życzeniowość” praw człowieka. Deklaracja Praw Człowieka milczy na temat podstaw filozoficznych, bowiem alianci byli zróżnicowani pod względem ideologicznym: trudno było pogodzić tradycję chrześcijańsko-liberalną z materializmem historycznym. Jest to następny przejaw związku praw człowieka z polityką. Tę dynamikę można dostrzec także w samej treści Deklaracji, mianowicie w art. 29 § 3: ,,Z niniejszych praw i wolności nie wolno w żadnym przypadku korzystać w sposób sprzeczny z celami i zasadami Organizacji Narodów Zjednoczonych.” Cele i zasady ONZ są opisane w karcie, ale ich interpretacja i dopasowanie do jednostkowej sytuacji są niejednokrotnie decyzjami politycznymi[2]. Do napięcia między politycznością a prawem wrócę w dalszej części pracy.
Wobec kontrowersyjności sądów moralnych ujmowanych filozoficznie, uniwersalność praw człowieka ma się realizować poprzez ich prawniczy charakter. W rezultacie akty prawne są właściwie jedynymi źródłami norm w tym zakresie. Zdecydowanie są one także jedynymi dostępnymi instrumentami realizacji tych praw w praktyce. Jest tak, chociaż deklaratywnie prawa człowieka miały być instytucją niezależną od innych form prawa oraz wszelkich autorytetów. W ten sposób objawia się związek omawianej problematyki z pozytywizmem prawniczym, wedle którego obowiązujące jest jedyne to, co zawarte w przepisach. Jest to pewnego rodzaju paradoks bowiem, jak już wspomniałam, prawa człowieka stanowią swoisty kompas moralny współczesnego społeczeństwa, natomiast ich aplikacja oddzielona jest od namysłu moralnego na rzecz refleksji prawniczej. Prawa człowieka swoją logiką wyprzedzają państwowość, mają być nienaruszalne, czyli niezależne od władzy, lecz w praktyce są w pełni uzależnione od instytucji państwowych w zakresie legitymizacji i egzekucji.
Ustaliliśmy już, że choć prawa człowieka z założenia prawa człowieka mają charakter nienaruszalny tj. obowiązują niezależnie od ich potwierdzenia przez władzę państwową, to w rzeczywistości zyskują moc prawną jedynie w ramach porządku konstytucyjnego. Jako takie podlegają regulacji ze strony władzy i mogą być przez nią ograniczane. Sytuację zawieszenia norm prawnych dokładnie opisał Giorgio Agamben w Stanie wyjątkowym. Określa on go jako “nierównowagę między prawem publicznym a faktem politycznym”. Uznaje się, że pewne sytuacje graniczne wytwarzają konieczność zawieszenia regulacji konstytucyjnych w celu ochrony porządku prawnego. Innymi słowy, by ratować demokrację czasowo poświęca się demokratyczne procedury. Zasadniczo każdy ustrój republikański przyjmował jakieś regulacje dotyczące stanu wyjątkowego. Charakteryzuje go odwrócenie hierarchii aktów prawnych, które ustanawia prymat dekretów, nawet nad dokumentem tak fundamentalnym jak konstytucja. Jest on problematyczny z uwagi na swój nieokreślony status: jako zawieszenie norm nie stanowi formy prawnej, ale jako nieodłączny element życia politycznego nie funkcjonuje także zupełnie poza systemem prawnym. Wobec tej nieokreśloności nie da się wypracować stosownych regulacji opisujących precyzyjnie powody sankcjonujące jego użycie[3]. Ocena zagrożenia jest decyzją polityczną, a zakres użycia przewidzianych w ustawie środków może być obrany w zasadzie dowolnie. W XX wieku nieograniczone pełnomocnictwo dla rządu stało się powszechną i dość częstą praktyką w sytuacjach kryzysowych. Przykładowo na czas wojny sterowano całą produkcją żywnościową, bądź w czasie pokoju ratowano walutę wprowadzając ekspresowe reformy. Zapewne w wielu sytuacjach były to regulacje potrzebne i efektywne, co nie zmienia faktu, że zawieszenie procedur demokratycznych stało się swoistą normą. Niepokojące jest nadużywanie stanu wyjątkowego jako realizacji paradygmatu bezpieczeństwa, który stanowi niezwykle istotny element gry politycznej. W rozdziale 3 ustawy o stanie wyjątkowym opisany jest zakres ograniczeń wolności i praw człowieka i obywatela. Nasza konstytucja włącza do porządku prawnego stan zawieszenia norm. W odniesieniu do praw człowieka widzimy, że jeśli ich gwarantem jest państwo, to jego sprawne funkcjonowanie jest od nich ważniejsze i mogą zostać poświęcone na rzecz zachowania obowiązującego porządku.
Po I wojnie światowej i rozpadzie wielonarodowych Austro-Węgier oraz Rosji pojawiła się liczna grupa ludzi żyjących poza prawem. Mniejszości narodowe i bezpaństwowcy musieli funkcjonować w ramach traktatów mniejszościowych lub w warunkach całkowitego bezprawia (Arendt, 1951, s. 267/8). W nowym systemie państw narodowych ci, którzy nie posiadali afiliacji państwowej, de facto nie mieli praw. Nieokreśloność ich statusu szła tak daleko, że pozbawiono ich nawet prawa do azylu. Wraz z umocnieniem się państw narodowych instytucja azylu została podważona, bowiem funkcjonuje, podobnie jak prawa człowieka, w opozycji do idei suwerenności państwa. Nie sposób nie zauważyć w tym momencie korelacji ze współczesnym kryzysem migracyjnym, który w jasny sposób demaskuje fikcyjną uniwersalność praw człowieka. Arendt i Agamben zgodnie zauważają, iż prawo jest strukturą wykluczającą pewne jednostki. Widzimy zatem wyraźnie, że jeśli poprzez pozbawienie kogoś osobowości prawnej odbiera się tej osobie prawo do egzekwowania swoich praw, to prawa człowieka nie mają powszechnego charakteru. W zasadzie prawa człowieka realizowane są w konstytucjach jako prawa obywatelskie, ich istnienie poza tą strefą jest w praktyce niemożliwe do wymuszenia, bowiem nie powołano żadnego organu, który mógłby sprawować kontrolę nad aplikacją praw człowieka. Nie byłoby to zresztą możliwe w aktualnym porządku prawnym, gdyż konflikt idei praw człowieka z regułą suwerenności odzywa się tym razem na płaszczyźnie międzynarodowej. Zasada nieinterwencji opisana w Karcie ONZ opiera się na przyjętym założeniu, że każde suwerenne państwo ma prawo do samostanowienia (samowładza) w każdej dziedzinie życia (całowładza).
Przykładów nadużyć jest wiele, tutaj starałam się wybrać te najlepiej obrazujące pęknięcie w ideologii praw człowieka. W pierwszej kolejności przytoczę przykłady nadużycia stanu wyjątkowego. Oba pochodzą z USA i w obu realizuje się logika paradygmatu bezpieczeństwa. Z pobudek politycznych wytworzono i podtrzymywano w społeczeństwie poczucie zagrożenia. Panika wywołana Pearl Harbour pozwoliła na realizację rasistowskich postulatów. W 1942 roku 120 tysięcy amerykanów japońskiego pochodzenia oraz japońskich imigrantów internowano w obozach koncentracyjnych na terenie USA, dalsze tysiące bezpodstawnie wygnano. Przedsięwzięte środki nie miały bezpośredniego związku z działaniami mającymi zapewnić bezpieczeństwo państwu, ani nie przyczyniły się do wysiłku wojennego. Syndrom oblężonej twierdzy dotknął społeczeństwo amerykańskie także po zamachu na WTC w 2001 roku. Rozpowszechniło się przyzwolenie na praktyki jawnie łamiące praw człowieka. Wykorzystał to George W. Bush wprowadzając szereg kontrowersyjnych reform pod postacią m.in. Patriot Act. Jednym z postanowień była zmiana statusu prawnego ludzi zatrzymanych w ramach działań antyterrorystycznych. Nie byli oni już ani więźniami wojennymi, ani oskarżonymi, tym grupom bowiem przysługują pewne opisane w konwencjach prawa. Jako “aresztanci” mogli być przetrzymywani bezwarunkowo i na czas nieokreślony, torturowani. Tym samym zostali wypchnięci poza obszar prawa i niejako prawa człowieka już im nie przysługiwały, nie miał ich także kto dochodzić. Z problemem egzekwowania praw mają również problem Palestyńczycy, gdyż żyją w strefie niejednoznacznej ustrojowo. Z jednej strony posiadają elementy administracji państwowej, z drugiej podlegają kontroli przez siły okupacyjne Izraela. Międzynarodowy Trybunał Karny uznał Palestynę za państwo w rozumieniu Statutu Rzymskiego i tym samym przyznał jej prawo do przedstawiania spraw zbrodni popełnionych na jej terytorium. Wyroku nie zaakceptował jednak Izrael, który nie jest stroną Statutu Rzymskiego i nie uznaje suwerenności Palestyny. Dla Palestyńczyków jest to sytuacja bez wyjścia. Zdarzało się w historii, że ideologia praw człowieka odgrywała rolę pretekstu dla realizowania przez USA swojej polityki zagranicznej i zabezpieczania interesów gospodarczych. Najbardziej jednoznacznymi przypadkami są stosunkowo niedawne inwazje na Irak i Libię, obie będące odpowiedzią na podważenie ze strony tych państw hegemonii petrodolara. Opinię publiczną karmiono narracją o złych dyktatorach i moralnej wyższości “wyzwolicieli” by usprawiedliwić interwencje zbrojne. Doprowadziły one oba kraje to upadku, powodując gwałtowną pauperyzację większości populacji i śmierć tysięcy ludzi. Ostatnią kwestią jest próba przedstawiania idei praw człowieka jako apolitycznej. Organizacje międzynarodowe w rodzaju Amnesty International usiłują być obiektywne i oddzielić te dwie sfery, co może prowadzić do przysłonięcia pewnych istotnych zależności. Przykładowo kiedy przedstawiano akty terroru związane z reżimem Pinocheta, negowano ich związek z transformacją neoliberalną, która była celem jego dyktatury. Starając się zachować bezstronność, Amnesty International w żaden sposób nie wspominało o okolicznościach wystąpienia zbrodni oraz o naruszeniach praw człowieka wynikających z reform gospodarczych, których rezultatem był drastyczny wzrost bezrobocia i niedożywienia oraz spadek dostępu do edukacji czy opieki zdrowotnej.
Jak starałam się wykazać, prawa człowieka mają swoje ograniczenia. Są wyrazem wartości, które można uznać za bliskie przeważającej części naszego społeczeństwa. Powinniśmy się jednak zastanawiać nad skutecznością instrumentów związanych z ich implementacją oraz nad ich wewnętrzną spójnością, by ideały w nich zawarte miały szansę być wcielone w życie. Inaczej pozostaną jedynie ideologią.
Zuzanna Jędrzejowska
Bibliografia:
Agamben G, Stan wyjątkowy. Kraków 2008, Korporacja ha!art
Arendt H, The Origins of Totalitarianism. 1951, Harcourt, Brace & Co, Nowy Jork
Bała P, Wielomski A, Prawa człowieka: refleksje krytyczne. Wrocław 2010, Katedra Doktryn Politycznych Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego
Kołakowski L, Po co nam Prawa Człowieka, Gazeta Wyborcza 2010 (publikacja odczytu z 2 października 2003 r. w ramach cyklu „Wykłady Polskiej Rady Biznesu”)
POWSZECHNA DEKLARACJA PRAW CZŁOWIEKA (przyjęta i proklamowana rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ 217 A (III) w dniu 10 grudnia 1948 r.)
Ustawa o stanie wyjątkowym, Stan prawny aktualny na dzień: 11.01.2022 Dz.U.2017.0.1928 t.j. – Ustawa z dnia 21 czerwca 2002 r.
Klein N, Doktryna Szoku, 2008 Warszawa, MUZA SA
[1] Istnieją oczywiście próby wytworzenia hierarchii (Tom Farer, The Hierarchy of Human Rights, 1992), jednak nie są one jednolite, a nierzadko antynomiczne.
[2] Ponadto, niektóre z nich wypracowywane są w sposób niedemokratyczny (przez co rozumiem system głosowania z rangą państw proporcjonalną do ich wielkości, wpłat, liczby ludności itp.), bowiem Rada Bezpieczeństwa posiada wiele kompetencji na wyłączność zwłaszcza w ramach decyzji związanych z zagrożeniem, interwencjami i ogólnie ujętymi działaniami na rzecz zachowania pokoju. Jej najbardziej uprzywilejowani stali członkowie to najistotniejsze mocarstwa z 1945 roku i przy decyzjach proceduralnych każdemu z nich przysługuje prawo weta.
[3] W Konstytucji Rzeczypospolitej możemy przeczytać, że wprowadzenie następuje “w sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające”, a w ustawie o stanie wyjątkowym, że “w sytuacji szczególnego zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, w tym spowodowanego działaniami o charakterze terrorystycznym lub działaniami w cyberprzestrzeni, które nie może być usunięte poprzez użycie zwykłych środków konstytucyjnych”.