Mur milczenia: Walka o wolność słowa w Chinach i Hongkongu

15 maj 2025

Barbara Borkowska

Czym jest wolność słowa? Czy można ją zakwalifikować jako jedno z fundamentalnych praw człowieka? Czy państwo, które stosuje jedną z najostrzejszych cenzur na świecie, może z pełnym przekonaniem twierdzić, że gwarantuje obywatelom wolność wypowiedzi? Czy ludzie żyjący w takim społeczeństwie są świadomi alternatyw? A może, choć świadomi, decydują się milczeć z obawy przed represjami?

Wolność słowa to coś więcej niż prawo do wypowiadania się. To warunek istnienia demokracji, przejrzystości i odpowiedzialności rządzących. Umożliwia obywatelom swobodną wymianę myśli, krytykę władzy oraz aktywny udział w debacie publicznej. Dzięki niej społeczeństwa mogą rozwijać się w sposób otwarty i transparentny. To również narzędzie kontroli społecznej nad rządzącymi - jeden z podstawowych mechanizmów równoważenia władzy. Wolność słowa to fundament zdrowego, demokratycznego społeczeństwa. 

Wielki Mur: od dumy narodowej do symbolu ciszy

Wielki Mur Chiński to bez wątpienia jeden z najpotężniejszych symboli cywilizacji Państwa Środka. Kiedyś pełnił funkcję ochronną, budowany przez wieki - duma narodu, miał chronić cesarstwo przed zagrożeniami z zewnątrz. Dziś może pełnić funkcję metafory i  być odczytywany w nowym, mniej chwalebnym kontekście - jako "Mur milczenia”. Jako barierę między obywatelami a prawdą, jako kontrolę, która ogarnia całe chińskie społeczeństwo, odcinając je od niezależnych mediów, swobodnej debaty oraz prawa do wyrażania własnej opinii. Mur milczenia, który oddziela ludzi od prawdy. 

Jak działa chiński system kontroli?

Chiński rząd stworzył i praktykuje jeden z najbardziej zaawansowanych systemów cenzury internetowej na świecie. Przedstawię Wam system określany mianem “Wielkiej Zapory Sieciowej” lub “Wielkim Cyfrowym Murem”  (ang. the Great Firewall of China), czyli cenzura made in China. Jest on nadzorowany przez chińskie Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i ma za zadanie blokadę zagranicznych serwisów i platform społecznościowych, takich jak Google, Tiktok, Facebook czy X (Twitter). Algorytmy i cenzorzy filtrują oraz analizują treści publikowane przez użytkowników, a gdy natrafią na “nieodpowiednie” lub “niewłaściwe” treści, od razu je usuwają. Rząd kontroluje je głównie ze względów politycznych, tak aby zachować “spokój i harmonię” wśród nastrojów społecznych, ale także po to, aby kontrolować społeczeństwo.  

Jakie jest “oficjalne” stanowisko władz chińskich? Czy istnieje przestrzeń na swobodę wypowiedzi? Rząd chiński uznaje, że ma pełne prawo kontrolować treści w Internecie na swoim terytorium i że ich zasady cenzury nie ograniczają swobody wypowiedzi obywateli. Dodatkowo konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej wprost gwarantuje wolność wypowiedzi, nie istnieją natomiast mechanizmy, które by tę wolność gwarantowały. 

Constitution of the People's Republic of China

(Full text after amendment on March 14, 2004)

Chapter II The Fundamental Rights and Duties of Citizen

Article 35 Citizens of the People’s Republic of China enjoy freedom of speech, of the press, of assembly, of association, of procession and of demonstration (tłum. Obywatele Chińskiej Republiki Ludowej mają zagwarantowaną wolność słowa, prasy, zgromadzeń, stowarzyszeń, marszów i demonstracji.)

W teorii swoboda wypowiadania się w internecie powinna być zagwarantowana, ale jak wygląda to w rzeczywistości? Wolność słowa w Chinach ma swoje granice. Nikt nie ocenzuruje Twoich wpisów w internecie, dopóki będą one dotyczyły tematów akceptowanych przez rząd. Natomiast jeśli ktoś chciałby poruszyć tematy niewygodne dla KPCh, wtedy domniemana “swoboda wypowiedzi” już ci nie przysługuje. Chińskie prawo zabrania popierania dążeń do niepodległości oraz samostanowienia terytoriów zależnych od Pekinu. Cenzura jest szczególnie wrażliwa na wpisy uznające Tajwan za odrębne i niezależne państwo. Inne tematy tabu w przestrzeni publicznej to między innymi wydarzenia, które się działy na placu Tian’anmen w 1989, kwestia mniejszości narodowych oraz religijnych (zwłaszcza sytuacja Ujgurów w prowincji Xinjiang) oraz wpisy o nastrojach prodemokratycznych. Chiński rząd regularnie aresztuje tych, którzy odważyli się wyrazić swoją krytykę wobec jego działań.Krytyka przywódców partii, jak również podważanie monopolu KPCh w rządzeniu państwem jest surowo karane.  Słyszeliście o tym, że wizerunek Kubusia Puchatka został w Chinach zakazany? Nawet z pozoru neutralne memy porównujące Xi Jinpinga do Kubusia Puchatka, są cenzurowane jako "zagrażające autorytetowi partii".

W dobie modernizacji i intensywnego postępu technologicznego Chiny stanęły przed szeregiem wyzwań. Przeszkody nie stanowiło dostosowanie gospodarki pod aktualny rynek, zmiany w infrastrukturze czy przekształcenie produkcji, która miała działać zgodnie z koncepcją zrównoważonego rozwoju.  Z tymi zadaniami Chiny poradziły sobie bardzo dobrze, co możemy zaobserwować na każdym kroku. Natomiast jednym z najpoważniejszych problemów, z jakimi musiały się zmierzyć władze w Pekinie, było gwałtowne upowszechnienie się zachodnich mediów społecznościowych, promujących wolność oraz prodemokratyczne nastroje.  Internet pojawił się w Chinach w 1994 roku, wraz z platformami takimi jak Facebook, Twitter (obecnie X) czy YouTube, które w szybkim tempie zaczęły skutecznie wpływać  na nastroje społeczeństwa chińskiego, co szczególnie zaczęło niepokoić rząd chiński. 

Sytuację należy rozpatrywać z dwóch perspektyw, chińskiej oraz zachodniej. Według partii komunistycznej platformy te nie miały służyć wyłącznie do komunikacji, czy w celach rozrywkowych. Chińscy przywódcy dostrzegali w nich poważne zagrożenie dla ustalonego porządku społecznego i stabilności partii. Ich obawy wzmocniły wydarzenia po 2008 roku.  

W 2008 oraz 2009 roku władze Chińskiej Republiki Ludowej podjęły decyzję o zablokowaniu dostępu do dwóch wielkich, zachodnich platform społecznościowych: YouTube i Facebooka. Był to kluczowy moment dla swobody wypowiedzi w Chinach, ponieważ oznaczał on początek intensyfikacji polityki cyfrowej izolacji i cenzury, którą rząd prowadzi się do dziś. Obie blokady były bezpośrednim skutkiem konkretnych wydarzeń. YouTube został zablokowany w marcu 2008 roku, po tym, jak pojawiły się na nim nagrania przedstawiające brutalne działania chińskiej policji wobec Tybetańczyków. Filmiki te wywołały międzynarodowe oburzenie, ale z chińskich serwerów zostały w krótkim czasie usunięte. Rok później, w lipcu 2009 roku, Chiny zablokowały Facebooka. Powodem była fala zamieszek w regionie Xinjiang, a konkretnie w mieście Urumczi, gdzie doszło do starć między Ujgurami a Chińczykami. Władze twierdziły, że protesty i przemoc były koordynowane m.in. za pośrednictwem Facebooka, co doprowadziło do całkowitej blokady tego serwisu w kontynentalnych Chinach.  Argumentacja była prosta, platformy społecznościowe, które nie podlegają lokalnej kontroli i nie chcą podporządkować się chińskim przepisom cenzury nie mogą działać na terytorium państwa. 

Z perspektywy Zachodu chińska polityka wydawać się może radykalna i opresyjna, jednak dla chińskiego rządu jest to logiczna konsekwencja dążenia do zachowania “społecznej harmonii”, ciągłości politycznej oraz bezpieczeństwa wewnętrznego, nawet kosztem ograniczenia podstawowych praw obywatelskich. W oczach Pekinu jego działania to nie autorytaryzm, lecz prewencja. Prewencja przed “siłami zewnętrznymi”, które jak twierdzi rządowa propaganda, wykorzystują otwarte kanały komunikacji do manipulowania nastrojami społecznymi i rozbijania jedności narodowej. Nieoficjalnie zawsze jednak chodziło o coś znacznie głębszego: o kontrolę narracji, obrazu państwa oraz świadomości obywateli. W tym przypadku to państwo decyduje, co jest “prawdą”, a co stanowi zagrożenie dla porządku publicznego. 

Wymiar sprawiedliwości - czy na pewno sprawiedliwy?

Aby w pełni zrozumieć chiński system kontroli, należy pochylić się również nad chińskim systemem sprawiedliwości. Dla wielu obywateli Chin to on stanowi najważniejszy powód, przez który boją się jakkolwiek przeciwstawiać się władzy. Wymiar sprawiedliwości jak większość instytucji w Chinach, ulega wpływom politycznym. Sądy, prokuratura, policja są w pełni kontrolowane przez Komunistyczną Partię Chin, co więcej sądownictwo nie ma swojego oddzielnego budżetu, dlatego uważa się, że jest to jedna z najbardziej skorumpowanych instytucji w Państwie Środka. W chińskim sądzie nie ujrzysz nigdy zasady domniemania niewinności czy niezawisłości sędziowskiej, z reguły procesy sądowe nie są rzetelne. Często, o czym nie dowiemy się wprost z informacji rządowych, aby osoba oskarżona przyznała się do postawionych jej zarzutów, stosowane są tortury. Gdy ktoś jest “niewygodny” dla władzy, zdarza się, że nagle “znika”, a słuch o nim ginie. 

Według raportów Human Rights Watch i Amnesty International chińskie więzienia pełne są ludzi, którzy zostali skazani za publikowanie w Internecie krytycznych komentarzy, organizowanie pokojowych protestów czy po prostu - zadawanie niewygodnych pytań. W przypadku, kiedy cały proces sądownictwa oraz przepisy karne nie są wystarczająco jasne dla obywateli, wielu z nich nie podejmuje ryzykownych działań, aby samemu przekonać się jak to w praktyce działa. 

Hongkong — ostatnia linia oporu

Hongkong, jako była kolonia brytyjska, przez dekady rozwijał się jako otwarte, prodemokratyczne społeczeństwo. Przed przekazaniem suwerenności nad Hongkongiem w 1997 roku, miasto cieszyło się jednym z najwyższych poziomów wolności prasy w Azji. Po przejęciu przez Chiny, Hongkongowi przyznano względną autonomię prawną, gospodarczą i polityczną w ramach zasady „jeden kraj, dwa systemy”. W przeciwieństwie do reszty Chin, gdzie kontrola nad mediami jest wszechobecna, wolność słowa, prasy i publikacji w Hongkongu miała zostać zapewniona. Jednak w ostatnich latach Pekin stopniowo likwiduje wolności, a obserwatorzy zauważają trend spadku wolności prasy w regionie. Obejmuje to fizyczne ataki na dziennikarzy, działania wymierzone w liberalne media i ich właścicieli, cenzurowanie reklam oraz mianowanie lojalnych wobec Pekinu redaktorów naczelnych. Spadek Hongkongu w Indeksie Wolności Prasy publikowanym corocznie przez Reporterów bez Granic był drastyczny: w 2022 roku uplasował się na 148. miejscu, spadając o 68 pozycji w stosunku do roku poprzedniego. W 2015 roku zajmował 71. miejsce. W 2025 roku Reporterzy bez Granic określają sytuację w Hongkongu jako “bardzo poważną”.

Kluczowym punktem była ustawa o bezpieczeństwie narodowym, narzucona przez Pekin w czerwcu 2020 roku. Na mocy tej ustawy Komisarz Policji w Hongkongu otrzymał prawo do wymuszania współpracy lub usuwania treści przez dostawców internetowych, jeśli uzna je za zagrożenie dla “bezpieczeństwa narodowego”. Karalne stały się m.in. działania uznane za separatyzm lub wspierające prowolnościowe ruchy, działalność wywrotową, terroryzm i współpracę z zagranicą. Ustawa nie tylko zasadniczo zniosła wszelkie pozostałości autonomii Hongkongu, ale również umożliwiła ściganie obywateli za granicą oraz wprowadziła regulację, że od tej pory sędziowie będą powoływani przez rząd Chińskiej Republiki Ludowej.  

Jednym z najbardziej symbolicznych skutków wprowadzenia tej ustawy był upadek liberalnej gazety Apple Daily —  ostatniego bastionu wolności mediów w Hongkongu. Założona w 1995 roku przez Jimmy’ego Lai’a, od lat otwarcie krytykowała działania Pekinu i wspierała ruchy demokratyczne (szczególnie protesty w 2014 i 2019 roku).  Gazeta była poddawana ciągłej presji, była celem bojkotów reklamowych, jej dziennikarze byli atakowani fizycznie, a zamaskowani napastnicy niszczyli egzemplarze gazety. 

Po wprowadzeniu Ustawy o Bezpieczeństwie Narodowym, 17 czerwca 2021 roku do siedziby gazety wtargnęła policja, redakcja została przeszukana, aktywa zamrożono, a najważniejszych dyrektorów wraz z założycielem aresztowano. Ostatni numer gazety ukazał się 24 czerwca 2021 roku. Jimmy Lai od 2023 roku nadal przebywa w izolacji w więzieniu w Hongkongu.

Od dzisiaj, nie ma już wolności prasy w Hongkongu… Nie widzę już żadnej nadziei dla Hongkongu  - przekazał jeden z grafików gazety.

W ciągu zaledwie dwóch dekad,Hongkong, niegdyś azjatycka stolica wolności słowa i wolnych mediów, dająca nadzieję na lepszą przyszłość, stała się kolejną twarzą państwa autorytarnego. 

Czy “mur milczenia” może kiedyś runąć?

Historia Hongkongu to historia kolejnych murów stawianych między obywatelami a prawdą. I choć dzisiaj wydawać się może, że mur ten stale wzrasta na sile, historia pokazuje, że nie ma systemów wiecznych. Każdy głos nadziei, każda wolna myśl - nawet wypowiedziana szeptem - może być tą iskierką, która zacznie proces burzenia “muru milczenia”. 

Pozostaje nam jedynie zastanowić się nad tym, jaka jest przyszłość wolności słowa w Chinach?

Źródła:

Hong Kong: Freedom in the World 2025 Country Report | Freedom House

China: Freedom in the World 2025 Country Report | Freedom House

Hong Kong’s Freedoms: What China Promised and How It’s Cracking Down | Council on Foreign Relations

2024 Hong Kong Policy Act Report - United States Department of State

“We Can’t Write the Truth Anymore”: Academic Freedom in Hong Kong Under the National Security Law | HRW

CNN: Ostatnia prodemokratyczna partia w Hongkongu rozpoczęła proces likwidacji - GazetaPrawna.pl

Freedom of Speech - Decoding China

The National People's Congress of the People's Republic of China - Konstytucja Chińskiej Republiki Ludowej

Japan: Chinese Authorities Harass Critics Abroad | Human Rights Watch

Chiny: Brak śledztwa, brak zadośćuczynienia i wciąż brak wolności słowa! - Amnesty International - Bronimy praw człowieka

Hong Kong: New Security Law Full-Scale Assault on Rights | Human Rights Watch

Jak działa internet w Chinach? Kontrowersje, cenzura i ciekawostki