Polityka apartheidu w XXI wieku – zbrodnia apartheidu i ludobójstwa Izraela wobec narodu palestyńskiego

14 gru 2023

Zuzanna Czachowska

Mówiąc obecnie o polityce apartheidu, nie powinniśmy mieć przed oczami jedynie flagi RPA i postaci Nelsona Mandeli. Ideologia ta stanowiła uzasadnienie prawnej legitymizacji dyskryminacji i segregacji rasowej na kontynencie afrykańskim. Była także środkiem do celu, którym było utworzenie oddolnych, teoretycznie niezależnych od siebie społeczeństw białych i czarnych, traktowanych nie na równi, a z zasadą nadrzędności kolonizatorów z Europy. Apartheid w Afryce odcisnął swoje piętno oraz spowodował śmierć i cierpienie wielu ludzi, jednak nie powinniśmy myśleć o nim tylko w kontekście historycznym. Proces ten, przez wielu zakopany w przeszłości, dzieje się tu i teraz, u samych bram Europy, która zezwala na izolowanie Palestyńczyków od reszty świata i wspiera Izrael w działaniach przeciwko ludności cywilnej. Aby mówić o teraźniejszości, musimy mimo wszystko cofnąć się trochę wstecz, by zrozumieć, dlaczego Izrael, od lat okupując terytorium Gazy i Zachodniego Brzegu i nie pozwalając Palestyńczykom korzystać ze swojego podstawowego prawa, tj. prawa o samostanowieniu narodu, nie różni się w wielu aspektach od władz południowoafrykańskich.

RYS HISTORYCZNY 

Apartheid jest to, ogólnie rzecz ujmując, ideologia głosząca konieczność osobnego rozwoju społeczności różnych ras. Termin ten ukształtował się w latach 30. XX wieku, a w języku afrikaans, wywodzącym się z niderlandzkiego, dosłownie oznacza to „oddzielenie”, „izolację”, „odłączenie” czy „odseparowanie”. Sama etymologia tego słowa opowiada nam ogromną część tej przykrej, pisanej krwią historii. Idea osobnego rozwoju ras obecnych wówczas w Republice Południowej Afryki, rządzonej w większości przez białych osadników z Europy, ugruntowała całą doktrynę społeczno-polityczną opartą na prawach, które pozwalały białej rządzącej mniejszości na segregację rasową, wyzysk, dyskryminację i stosowanie terroru wobec czarnoskórych mieszkańców tego państwa. W zasadzie termin „czarnoskórzy” powinniśmy akurat w tym przypadku rozszerzyć do osób o kolorze skóry innych niż biała. Azjaci również stanowili wtedy całkiem dużą część społeczeństwa – mowa tu jednak nie o wszystkich Azjatach, bowiem Japończycy, Koreańczycy, Chińczycy i ogółem ludzie o odcieniu skóry przypominającym bardziej biały byli faktycznie traktowani jak biali, z kolei np. Hindusi także bywali ofiarą apartheidu. W niniejszym tekście będę jednak posługiwała się pojęciem „czarnoskórzy” w kontekście ogółu ludzi poddawanego nietolerancji i przemocy w Afryce Południowej jako skrótu myślowego, mając oczywiście na względzie powyższą informację, że nie chodzi tylko i wyłącznie o ludy ciemnoskóre, a także Azjatów, Metysów, Mulatów i tym podobnych.  

Apartheid można uznać za bardziej współczesną nam formę niewolnictwa. Biali byli klasą rządzącą, a pozostałe służyły jako podrzędna siła robocza, całkowicie zależna od woli swoich kolonizatorów. Choć formalnie niewolnictwo w Afryce Południowej zniesiono w 1838 r., apartheid istniał od mniej więcej końca II wojny światowej (wtedy jeszcze państwo to, a raczej dominium brytyjskie, nosiło nazwę Związku Południowej Afryki — ZPA). System ten zakładał bezwzględną nadrzędność i dominację rasy białej, co oczywiście wiązało się z zinstytucjonalizowaną dyskryminacją rdzennej ludności kolorowej. Polityka apartheidu sięga ku początkom białego osadnictwa w Afryce Południowej (w XVII w. Holendrzy założyli kolonię nad Przylądkiem Dobrej Nadziei, która dalej przeszła w ręce Brytyjczyków), gdyż władza w tym miejscu od początku skupiona była w rękach Europejczyków. Hasło segregacji pierwszy raz oficjalnie pojawiło się na sloganach Partii Narodowej (PN) o charakterze konserwatywnym, nacjonalistycznym i rasistowskim. Jej program odwoływał się przede wszystkim do tradycyjnych wartości Burów (potomkowie kolonizatorów m.in. z Belgii, Holandii, Francji, Niemiec). Kwestię rosnących napięć wynikających z problemów wspólnego życia codziennego ras białej i czarnej PN proponowała rozwiązać całkowitym rozdziałem ras. Główne założenie brzmiało następująco: żyjcie obok nas, a nie z nami, nie przeszkadzajcie nam, lecz pracujcie dla nas, nie stawiajcie się – jesteśmy lepsi i mamy więcej praw, niż wy. Myślenie znacznie uproszczone, lecz oddające istotę problemu. Zaskakującym jest fakt umiejętności białej mniejszości do podporządkowania sobie całego społeczeństwa – zasługą tego była nie perswazja i pomoc w rozwoju oraz zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa, a terror i stopniowe wykluczanie ludności kolorowej. Kiedy PN w 1948 r. doszła do władzy, społeczny zwyczaj apartheidu został usystematyzowany pod postacią prawa. 

Od tamtego czasu rozpoczął się okres zakazów i absurdalnych – z dzisiejszego punktu widzenia – praw: od 1949 r. zakazano mieszanych małżeństw, rok później za niedozwolone uznano kontakty seksualne między przedstawicielami różnych ras (w obawie o narodziny dzieci kolorowych). Tzw. ustawa o terenach grupowych (Group Areas Act) określała miejsca, gdzie mogli zamieszkać przedstawiciele poszczególnych ras. Nie trzeba wspominać, że nielegalnym było osiedlenie się czarnego na terenach białych i na odwrót. Skutkiem prawa o zbiorowej przestrzeni było przymusowe przesiedlenie około trzech i pół miliona czarnoskórych mieszkańców ZPA na prowincje, czy masowe wyburzanie domów czarnych w miastach, by stworzyć przestrzeń do życia dla białych. Przykładem takiego miasta jest Johannesburg – dzisiejsza „europejska perła” na południu kontynentu afrykańskiego. W międzyczasie wprowadzona została ustawa o spisie ludności, która narzucała klasyfikację wszystkich mieszkańców według trzech kategorii: białych, czarnych i kolorowych; później dodano kategorię „Azjatów”, do której zaliczali się prawie wyłącznie Hindusi (Japończykom na przykład nadano status „Honorowej Rasy Białej”). Rozróżnienia dokonywano na podstawie pochodzenia, wyglądu i zwyczajów. W późniejszym okresie wprowadzono wiele  kolejnych ustaw dzielących jeszcze bardziej społeczeństwo według kolorów szachownicy – zakazano przebywania „kolorowym” w poszczególnych miejscach, wydzielano dla nich specjalne strefy, chociażby w restauracjach, instytucjach rozrywki czy komunikacji publicznej, stworzono kategorie zawodowe, do których przypisywano ludzi różnych ras – czarnoskóry nie mógł zostać np. lekarzem czy wyższym urzędnikiem, jego rolą w społeczeństwie było bycie pracownikiem fizycznym lub praca w usługach stanowionych, oczywiście, dla białych. Zniesiono obowiązek szkolny wobec nie-białych, a nawet jeśli chcieli się uczyć, to tylko do pracy fizycznej, prostej, praktycznej. W pewnym momencie również uczelnie wyższe zaczęły być dostępne jedynie dla białych. 

Ciekawym zjawiskiem jest proces tworzenia tzw. bantustanów, czyli specjalnych terytoriów wydzielonych dla czarnoskórych w ramach terytorium państwa. Pomysłodawcą tego projektu był ówczesny premier ZPA, dr Hendrik Frensch Verwoerd. Na czele bantustanów postawiono marionetkowe władze składające się z „kolorowych”, by stworzyć pozór niepodległych państw (nigdy nieuznanych przez ONZ) o witrynie: „tylko dla czarnych”. Miało to na celu odbić oskarżenia społeczności międzynarodowej, która już wtedy sprzeciwiała się zbrodni apartheidu (w 1948 r. uchwalono Powszechną Deklarację Praw Człowieka, pod którą jeszcze Związek, a nie Republika, rzecz jasna nie podpisał się). Prowincje były jednak całkowicie uzależnione od władz centralnych i nie miały prawa do samostanowienia. Większość południowych Afrykańczyków uzyskała obywatelstwo bantustanów, jednocześnie tracąc obywatelstwo południowoafrykańskie. 

Dopiero od lat 70. z chęci zwalczania dyskryminacji i segregacji rasowej oraz haseł takich jak tolerancja, równość bez względu na kolor skóry, pochodzenie, religię, płeć czy orientację seksualną zaczęły wykluwać się konkrety. W 1961 r. ze Wspólnoty Narodów wykluczono Południową Afrykę, już jako RPA, a nie ZPA, za stosowanie polityki apartheidu. Kilka lat później ONZ uchwaliła konwencję traktującą apartheid jako zbrodnię przeciwko ludzkości, a w 1973 r. utworzono podstawę prawną w postaci Międzynarodowej Konwencji o Przeciwdziałaniu i Karaniu Zbrodni Apartheidu, by móc w niedalekiej przyszłości nałożyć sankcje na rząd tego państwa, czego dokonały jako pierwsze Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.  

Apartheid swój kres ujrzał dopiero w latach 90. w wyniku narastającej presji zewnętrznej i wewnętrznej. Afrykańskim Kongresem Narodowym, czyli partią narodowowyzwoleńczą, zaczął kierować dobrze wszystkim znany Nelson Mandela – obecnie postać będąca symbolem walki z rasizmem. Rząd RPA na czele z prezydentem Frederikiem Willemem de Klerkiem rozpoczął demontaż systemu apartheidu: wprowadzono wiele reform i tzw. apartheid wsteczny, a wszystko to zapoczątkowało ułaskawienie Nelsona Mandeli z trwającej prawie 30 lat kary pozbawienia wolności za terroryzm i próby obalenia rządu. W 1994 r. napisano na nowo konstytucję i odbyły się pierwsze wybory powszechne, w których zwyciężył Mandela – pierwszy czarnoskóry prezydent tego kraju. On i de Klerk zostali laureatami pokojowej Nagrody Nobla. 

APARTHEID W XXI WIEKU 

Polityka zinstytucjonalizowanej dyskryminacji i przemocy wobec innych grup etnicznych nie kończy się, niestety, w roku 1994. Z tym pojęciem wiąże się cała historia narodu palestyńskiego, który mimo znacznych starań i reprezentacji na arenie międzynarodowej do dziś nie posiada własnego państwa. 

Izrael powstał w 1948 r. pod egidą ONZ i Stanów Zjednoczonych, pozwalając narodowi żydowskiemu pogrążonemu w żałobie po Holokauście osiedlić się i mieć swoje miejsce na świecie – czego nie powiemy o Palestyńczykach, zamieszkujących tereny dzisiejszego Izraela od wieków. Oba te narody wywodzą się bowiem z ludów semickich i jednakowo zasługują na państwo, które dbałoby o ich interesy i przede wszystkim zapobiegało przemocy, której świadkiem jesteśmy nie tylko od 7 października br. (atak Hamasu na Izrael), a od 75 lat. 

Początkowo w Strefie Gazy administrował Egipt, a w Zachodnim Brzegu Jordania, jednak po wojnie sześciodniowej (tzw. wojna izraelsko-arabska, pomiędzy Izraelem z jednej a Egiptem, Jordanią i Syrią z drugiej strony) te tereny wraz ze Wschodnią Jerozolimą znalazły się pod kontrolą Izraela. Formalnie władzę sprawują tam Palestyńskie Władze Narodowe, a same obszary geograficzne uznane zostały na arenie międzynarodowej za Autonomię Palestyńską

Polityka stosowana wobec terytoriów okupowanych przez Izrael (tzw. Okupowane Terytoria Palestyńskie — OTP) w świetle prawa międzynarodowego jednoznaczna jest z apartheidem. Fundacja Amnesty International w obszernym raporcie „Izraelski apartheid wobec Palestyńczyków: okrutny system dominacji i zbrodnia przeciwko ludzkości” wyróżnia naruszenia państwa izraelskiego, które spełniają przesłanki zbrodni przeciwko ludzkości, zdefiniowanej w Konwencji ONZ o Zwalczaniu i Karaniu Zbrodni Apartheidu oraz Statucie Rzymskim, będącym podstawą prawną Międzynarodowego Trybunału Karnego (skazującego osoby fizyczne właśnie za zbrodnie ludobójstwa, zbrodnie przeciwko ludzkości itp.).

Jak twierdzi sama Amnesty International, jej ustalenia opierają się na materiałach zarówno palestyńskich, jak i izraelskich, zbieranych na obszarach okupowanych przez ludność cywilną i prasę. Do powyższych wniosków doszli także wspólnie z zewnętrznymi ekspertami obserwującymi sytuację . Nie dotyczy to tylko Wschodniej Jerozolimy, Gazy czy West Banku – Palestyńczycy mieszkający na terenie Izraela każdego dnia zmagają się z dyskryminacją i rasizmem. Traktowani są jako gorsza grupa rasowa i są systematycznie pozbawiani swoich praw, co spełnia te najbardziej podstawowe kryterium apartheidu. Palestyńczycy zamieszkujący południowo-wschodni brzeg Morza Śródziemnego od lat padają ofiarą masowych przejęć własności i ziemi, bezprawnych zabójstw i tortur, przymusowych przesiedleń czy drastycznych ograniczeń w przemieszczaniu się (zakazany jest np. wyjazd ze Strefy Gazy bez pozwolenia władz izraelskich). Odmawia się im także obywatelstwa czy uznania narodowości, a uchodźcom zakazuje powrotu (obecnie ich liczbę szacuje się nawet na blisko sześć milionów!). Warto wspomnieć, że te działania nie rozpoczęły się 7 października 2023 roku; trwają od kilkudziesięciu lat, podczas których codziennością dla Palestyńczyków stały się przemoc, ból, strach i strata. Oddzielani siłą od rodzin i bliskich traktowani są jak obywatele drugiego rzędu, zależni od woli Izraelczyków. Właściwie od samego 1948, czyli roku powstania państwa żydowskiego, system segregacji rasowej uprawiany przez tamtejsze władze ma się dobrze. Palestyńczycy w większości zostali przesiedleni do enklaw na terenie Gazy, Jerozolimy Wschodniej i Zachodniego Brzegu, gdzie żyją w miastach przeludnionych, w nędzy i ciągłym strachu, często bez elektryczności, bieżącej wody, podstawowych usług medycznych i żywności. „Rozwijają” się oddzieleni od reszty, symultanicznie jak płynący miodem i mlekiem demokratyczny Izrael. Tyle, że oni w odróżnieniu od Izraelczyków nie mają wyboru.   

„Nasz raport ujawnia prawdziwy zakres izraelskiego reżimu apartheidu. […] Stwierdziliśmy, że okrutna polityka Izraela w zakresie segregacji, wywłaszczenia i wykluczenia na wszystkich terytoriach znajdujących się pod jego kontrolą jest jednoznaczna z apartheidem. Społeczność międzynarodowa ma obowiązek działać” – mówi Agnès Callamard, Sekretarzyni Generalna Amnesty International.

Nie da się ukryć, że czyny zakazane, popełniane przez siły izraelskie, zawarte w Konwencji o Apartheidzie czy Statucie Rzymskim występują częściej i mają bardziej brutalny charakter w OTP niż w Izraelu. Celowo odmawia się Palestyńczykom ich podstawowych praw i wolności. Czyny te wymierzane są tylko i wyłącznie w ludność palestyńską i popełniane są z zamiarem utrzymania systemu ucisku i dominacji. 

Najwyraźniejszą, publiczną wizualizacją zbrodni popełnianych przez Izrael (bez jednoczesnych sankcji ze strony społeczności zachodniej czy nawet ONZ) był rok 2018, kiedy to Palestyńczycy mieszkający w Strefie Gazy zaczęli organizować cotygodniowe protesty wzdłuż granicy z Izraelem. Ich postulatem było jedynie zapewnienie prawa powrotu dla uchodźców i zakończenie blokady wjazdu i wyjazdu – a więc podstawowych wolności człowieka do swobodnego przemieszczania się, wolności wyboru, gdzie chce przebywać. Do końca 2019 r. izraelskie siły porządkowe zabiły 214 cywilów, w tym 46 dzieci. 

W maju 2021 r. rodziny palestyńskie w Sheikh Jarrah, dzielnicy w okupowanej Jerozolimie Wschodniej, rozpoczęły protest przeciwko izraelskiemu planowi przymusowego eksmitowania ich z domów, aby zrobić miejsce dla żydowskich osadników. Wiele z tych rodzin to osoby uchodźcze, które osiedliły się w Sheikh Jarrah po przymusowym wysiedleniu mniej więcej w czasie powstania Izraela jako państwa w 1948 r. Od czasu, gdy Izrael zajął Wschodnią Jerozolimę i resztę Zachodniego Brzegu, Palestyńczycy w Sheikh Jarrah są nieustannie trzymani na celowniku władz izraelskich, które stosują dyskryminujące prawa, aby systematycznie pozbawiać Palestyńczyków ich ziemi i domów na rzecz żydowskich Izraelczyków. Demonstranci w Izraelu i OTP, sympatyzujący z dramatyczną sytuacją protestantów z Sheikh Jarrah, spotkali się z podobną przemocą ze strony władz Izraela. Wiele osób zostało rannych, aresztowanych czy nawet zabitych.  

LUDOBÓJSTWO? 

Od początku inwazji państwa Izrael na Strefę Gazy w powietrzu unosi się pytanie: czy jego działania podchodzą pod zbrodnię ludobójstwa? Jest to kwestia kontrowersyjna, ponieważ są to poważne oskarżenia, lecz trudne do udowodnienia. Z doświadczenia w historii wiemy, że tym, czy do ludobójstwa doszło łatwiej stwierdzić po dłuższym czasie, analizując wszystkie aspekty popełnionych zbrodni (wszyscy pamiętamy przecież Holokaust, masowe morderstwa w Srebrenicy czy Rwandzie i wiele innych; kiedy czystki trwały, nikt otwarcie nie przyznawał się, że jest sprawcą ludobójstwa). 

Według prawa międzynarodowego, a konkretnie art. 2 Konwencji ONZ w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa, „ludobójstwem są czyny zabronione dokonane w zamiarze zniszczenia całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych: 

  1. zabójstwo członków grupy, 

  2. spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy, 

  3. rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego,

  4. stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie urodzeń w obrębie grupy, 

  5. przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy”.

Izrael podpisał i ratyfikował niniejszą konwencję, zobowiązując się do przestrzegania jej zapisów. 

Autorem pojęcia ludobójstwa był polski prawnik Rafał Lemkin, który pracował prawną definicją jeszcze przed II wojną światową. Lemkin wskazywał, że wyniszczenie narodu niekoniecznie oznacza tylko natychmiastową jego destrukcję (z wyjątkiem, gdy jest ono dokonane przez masowe zabójstwa), lecz jest to również skoordynowany plan różnych działań nakierowanych na destrukcję podstawowych fundamentów życia grup narodowych, celem unicestwienia tych właśnie grup, w dłuższej perspektywie czasowej. 

„W naszym zamiarze powinno ono oznaczać raczej skoordynowany plan różnych działań nakierowanych na destrukcję podstawowych fundamentów życia grup narodowych, celem unicestwienia tych właśnie grup. Celami takiego planu może być dezintegracja instytucji politycznych i społecznych, kultury, języka, uczuć narodowych, religii oraz ekonomicznej egzystencji grup narodowych, zniszczenie osobistego bezpieczeństwa, wolności, zdrowia, godności, a nawet życia jednostek należących do tych grup” – pisał Lemkin. 

Należy jeszcze raz podkreślić, że ludobójstwem nie jest tylko zabijanie „tu i teraz”, ale także stopniowa dezintegracja życia danej grupy, prowadząca do stopniowego jej zaniku. Taką politykę Izrael stosował przez całe 75 lat, odsuwając Palestyńczyków od życia społecznego, rodzinnego, kulturalnego i politycznego na terenach przez nich zamieszkanych. Miało to „wywabić” Palestyńczyków z terenów Izraela i OTP oraz zniechęcić ich do podejmowania działań narodowo-wyzwoleńczych, których celem było utworzenie państwa palestyńskiego. Zdaniem Izraelczyków tylko oni mają prawo do posiadania państwa w tamtym regionie („wyłączne państwo żydowskie”, co z samego brzmienia wyklucza inne grupy religijne i etniczne z życia i współstanowienia w tym kraju) i naturalnym tego skutkiem będzie wysiedlanie grup, które w tym przeszkadzają. 

Równocześnie trzeba wskazać na paradoks, iż Konwencja nie traktuje masowego zabijania jako elementu polityki eksterminacyjnej, w związku z czym „czystka etniczna”, tj. wysiedlanie olbrzymich populacji, ale mordowanie przy tym niewielkiego ich odsetka (choćby oznaczał on śmierć wielu tysięcy ludzi) nie wchodzi w zakres ludobójstwa. Problematyka określenia, czy dana zbrodnia podlega pod ludobójstwo, czy też nie, stanowi główną przeszkodę nad obarczeniem Izraela jakąkolwiek odpowiedzialnością prawnomiędzynarodową (chociażby przed MTK, co jednak generowałoby również procesy karne wewnątrz państwa, a także stwarzałoby problemy z ustaleniem, kto konkretnie podejmował decyzje i wykonywał rozkazy). 

„Poważne naruszenia, jakich Izrael dopuścił się wobec Palestyńczyków po 7 października, zwłaszcza w Gazie, wskazują na trwające ludobójstwo” – stwierdzili eksperci ONZ. Zilustrowali dowody na rosnące podżeganie do ludobójstwa, jawny zamiar „zniszczenia narodu palestyńskiego pod okupacją” wraz z głośnymi wezwaniami do „drugiej Nakby”. Wskazują, że blisko 70% ofiar w Gazie stanowią kobiety i dzieci. Eksperci wyrazili także zaniepokojenie wyraźnie ludobójczą i dehumanizującą retoryką ze strony wyższych urzędników izraelskiego rządu, a także niektórych grup zawodowych i osób publicznych, wzywających do „całkowitego zniszczenia” i „wymazania” Gazy, konieczności „wykończenia ich wszystkich”. Oto niektóre z nich: 

Prezydent Izraela Izaak Herzog na międzynarodowej konferencji prasowej: „Odpowiedzialny jest cały naród [palestyński – przyp. red.]. Ta retoryka o cywilach rzekomo niebędących zamieszanymi w konflikt jest absolutnie nieprawdziwa. […] Będziemy walczyć, póki ich nie pokonamy”. 

Premier Izraela Benjamin Netanjahu 8 października br. w przemowie telewizyjnej: „Zmienimy Gazę w wyspę ruin”. 

Weteran izraelskiej armii, Ezra Jachin, najstarszy żołnierz w wojsku, walczący w konflikcie izraelsko-palestyńskim: „Zgładzimy ich rodziny, ich matki i ich dzieci. Te zwierzęta nie mają prawa dłużej żyć”.

Członek izraelskiego parlamentu z partii Likud, Ariel Kallner, na portalu X (Twitter): „Teraz mamy tylko jeden cel: Nakbę. [Druga] Nakba w Gazie, która znacznie przewyższy tą z 1948r.” 

Pierwsza Nakba (z arabskiego „katastrofa”) odbyła się właśnie w czasie tworzenia się państwa izraelskiego, dokładnie 15 maja, czyli jeden dzień po proklamowaniu powstania Izraela. Do tego czasu ok. 200 palestyńskich wsi i miasteczek zostało zniszczonych, a 175 tys. Palestyńczyków i Palestynek wypędzono bądź przymusowo wysiedlono. Dochodziło do przemocy, gwałtów i mordów ze strony syjonistów. Dziś szacuje się, że zniszczono 500 miejscowości i wiosek, wysiedlono ok. 700 tys. osób narodowości palestyńskiej, a w wyniku Nakby blisko pięć milionów ludzi zostało uchodźcami, którym odmawia się prawa do powrotu na ojczyste ziemie. 

BRAK WYSTARCZAJĄCEJ REAKCJI PAŃSTW 

W społeczności międzynarodowej po 7 października zawrzało. Od początku dla większości osób śledzących konflikt palestyńsko-izraelski było jasne, że reakcja Izraela na działania Hamasu zdecydowanie przewyższa formę represaliów. Ich warunkiem są bowiem zasady humanitaryzmu i proporcjonalności, do których nie zastosowały się wojska izraelskie, bombardując i atakując od ponad półtora miesiąca terytorium Gazy, zabijając i raniąc tysiące cywili, w tym ogromną ilość dzieci. Druzgocąca wiadomość ministra szkolnictwa wyższego na Twitterze, w której informował on, iż rok akademicki w Gazie musi zostać ukrócony, ponieważ wszyscy studenci zginęli (głównie w wyniku bombardowań na Uniwersytet Islamski i Uniwersytet Al-Azhar, w których rzekomo mieli ukrywać się bojownicy Hamasu), odbiła się echem w mediach społecznościowych. Ludzie wciąż jednak nie zdają sobie sprawy, że w obecnej chwili na terytorium Palestyny giną dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi, płacących kolektywną karę za atak organizacji terrorystycznej – czy to wskutek bombardowań, czy ich następstw, czyli zawaleń budynków, otwartego ostrzału, braku warunków sanitarnych i pomocy medycznej lub poniesionych, poważnych ran. Przypomnijmy, że dużą część społeczeństwa w Strefie Gazy stanowią dzieci i młodzież. 

Sprzeciw międzynarodowy budzi brak reakcji państw zachodnich na agresję Izraela i czystki etniczne w Gazie i Zachodnim Brzegu. Co więcej – sympatyzują one nie z Palestyńczykami, a Izraelczykami, którzy de facto wykorzystują swoje prawo do samoobrony i odwetu, jednak czy bezprawne mordowanie niewinnych cywili niemających nic wspólnego z działaniami Hamasu może być w tej sytuacji uzasadnione? 

Wiele polityków i polityczek na świecie domaga się zakończenia polityki apartheidu, czystek etnicznych oraz zawieszenia broni na terytorium Gazy. Taki sam postulat mają organizacje międzynarodowe zajmujące się ochroną praw człowieka, np. wyżej wspomniana Amnesty International czy Human Rights Watch. Władze wielu państw europejskich czy organizacji międzyrządowych w dalszym ciągu popierają jednak działania Izraela i wyrażają swoje wsparcie w usprawiedliwionej walce z terrorystami (Hamasem). 13 października na Instagramie przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen pojawiło się zdjęcie z prezydentem Izraela Herzogiem oraz przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertą Metsolą. Cała trójka w dramatycznym geście trzyma się za ręce na tle flag UE i Izraela. 

„Jesteśmy przyjaciółmi Izraela. Kiedy przyjaciele są atakowani, stoimy u ich boku. Izrael ma prawo i obowiązek odpowiedzieć na wypowiedzenie wojny przez Hamas” – napisała pod zdjęciem von der Leyen. O ofiarach poniesionych w Gazie przez niewinnych mężczyzn, kobiety i dzieci nie wspomniała słowem.

Istnieją jednak państwa, które wyraźnie sprzeciwiają się działaniom Izraela i wspierają Palestyńczyków na różne sposoby. Są to m.in. państwa arabskie, które także w poprzednich konfliktach, takich jak wojna arabsko-izraelska czy wojna Jom Kippur, odegrały bardzo dużą rolę. W ostatnim czasie Irak i Iran przyłączyły się do retoryki oskarżania Izrael o rzekome ludobójstwo. Także państwa, z którymi wcześniej Izraelczycy utrzymywali przyjazne stosunki - Kolumbia, Honduras czy RPA - wycofały swoich ambasadorów i pracowników dyplomatycznych z terenu Izraela, oskarżając rząd Netanjahu o popełnianie ludobójstwa. 

Także Greta Thunberg, znana nastoletnia aktywistka klimatyczna ze Szwecji, publicznie przekonuje, że działania Izraela wskazują na trwające ludobójstwo i czystki etniczne. 

„Przerażające morderstwa izraelskiej ludności cywilnej dokonane przez Hamas nie mogą w żaden sposób legitymizować trwających zbrodni wojennych Izraela” – stwierdziła działaczka w opinii opublikowanej we wtorek 5 listopada. „Ludobójstwo nie jest samoobroną ani w żaden sposób proporcjonalną reakcją”. 

Thunberg ostro skrytykowała szwedzką współpracę wojskową z izraelskimi firmami zbrojeniowymi, co jej zdaniem „sprawia, że Szwecja jest współwinna izraelskiej okupacji i masowych mordów”.

„Domaganie się zaprzestania tej niewybaczalnej przemocy jest kwestią elementarnych zasad człowieczeństwa i wzywamy każdego, kto może, aby to zrobił” – powiedziała Thunberg. „Milczenie jest współudziałem. Nie można zachować neutralności w obliczu rozwijającego się ludobójstwa”.

Na sam koniec pragnę dodać, że celem rozprawy nie jest negowanie zbrodni dokonywanych przez Hamas od ataku 7 października, a wskazanie systemowej przemocy Izraela i polityki apartheidu stosowanej od kilkudziesięciu lat. W świetle etyki, zasady humanitaryzmu i dogmatów prawa międzynarodowego żadna przemoc nie może być usprawiedliwiona, a w demokratycznych państwach nie ma miejsca na terroryzm i konflikty zbrojne. Według danych izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych w ciągu blisko dwóch miesięcy życie straciło 1200 osób po stronie Izraela (po stronie Palestyny jest to 15 500 ofiar). W dalszym ciągu trwają ostrzały rakietowe Hamasu na przestrzeń powietrzną wroga. Podczas czasowego zawieszenia broni między 24 listopada a 1 grudnia uwolniono 81 zakładników, jednak wielu z nich wciąż pozostaje w rękach Hamasu. Wiele z nich to dzieci .

JAK MOGĘ POMÓC? 

Oprócz szerzenia świadomości na temat teraźniejszych zbrodni na Palestyńczykach istnieje wiele możliwości pomocy. Zbiórki środków na walkę z wojskami izraelskimi w Gazie oraz pomoc humanitarną dla ludności cywilnej prowadzą organizacje takie jak PCPM (Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej),  Médecins Sans Frontières (Lekarze Bez Granic), UNICEF czy MKCK (Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, Polski Czerwony Krzyż). Warto pamiętać, by przed wpłatą na konkretną zbiórkę dokładnie zapoznać się z jej opisem, celami i wiarygodnością fundacji. 




ŹRÓDŁA: Amnesty International, Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, oficjalna strona ONZ, Human Rights Watch, Center for Constitutional Rights, Ośrodek Informacji ONZ (UNIC) w Warszawie, Ośrodek Studiów Wschodnich