Quo vadis Gruzjo? - druga fala prodemokratycznych protestów w Gruzji

16 gru 2024

Nune Gevorgian, Mikołaj Kamiński

Wyniki październikowych wyborów parlamentarnych w Gruzji nie przyniosły ulgi nadwyrężonej demokracji. Przy władzy, z samodzielną większością pozostaje prorosyjska partia Gruzińskie Marzenie, popierająca jednocześnie nacjonalistycznego prezydenta elekta - Micheila Kawelaszwilego. Czarę goryczy przelała jednak dopiero deklaracja premiera Irakliego Kobachidze z 28 listopada, o zawieszeniu gruzińskich dążeń akcesyjnych do Unii Europejskiej, aż do 2028 roku. 

Tuż po wyborach, prezydentka Gruzji - Salome Zurabiszwili wezwała Trybunał Konstytucyjny do zweryfikowania uczciwości ich przeprowadzenia, a ludzi do wyjścia na ulicę. Społeczeństwo gruzińskie, według badań National Democratic Institute wyraża 75% poparcia dla dążeń akcesyjnych. Jednoczesna wygrana partii eurosceptycznej, która objęła 89 ze 150 miejsc w Parlamencie, zrodziła pytania o możliwą ingerencję służb specjalnych Federacji Rosyjskiej w proces wyborczy. Zewnętrzni obserwatorzy wskazują także na możliwe naruszenia z inicjatywy wewnętrznej - świadkowie opisują przypadki podwójnego głosowania, głosowania pod przymusem, a także prób przekupstwa. Premier Kobachidze, zapytany o ingerencje przy urnach, odpowiedział - “Nieprawidłowości zdarzają się wszędzie, w każdym kraju.”. 

Opozycyjna prezydentka - Salome Zurabiszwili w trakcie trwających od końcówki października protestów, wyrosła na liderkę ruchu demokratycznego. W trakcie obecnej, najbrutalniejszej fazy demonstracji, codziennie udziela wywiadów mediom z całego świata. Podnosi kwestie ograniczania praw człowieka i obywatela, ze szczególnym wskazaniem na naruszenia wolności osobistych, a także prawa do zrzeszania się i pokojowej demonstracji. Partia rządząca zarzuca jej hipokryzję - Zurabiszwili zapowiedziała, że pod koniec kadencji nie złoży mandatu, jeśli wybory parlamentarne nie zostaną powtórzone. W 2017 roku, niedługo po wyborach parlamentarnych w których po raz pierwszy partii udało się uzyskać konstytucyjną większość - Gruzińskie Marzenie podjęło się reformy konstytucyjnej, w ramach której przewidziano zmianę formuły wybierania prezydenta kraju. W wyniku reformy, następca Salome Zurabiszwili w pałacu prezydenckim Orbeliani, został wybrany przez kolegium elektorskie zdominowane przez przedstawicieli Gruzińskiego Marzenia. Opozycja zbojkotowała wybory, z 300 elektorów pojawiło się ich zaledwie 225, z czego 224 zagłosowało na jedynego kandydata - Micheila Kawelaszwilego, wywodzącego się z pozornej opozycji nacjonalistycznej - ruchu Siła Narodu.

Wydarzenia mające aktualnie miejsce w Gruzji porównuje się do wydarzeń kijowskiego Euromajdanu z przełomu 2013 i 2014 roku. Niepodpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską przez prezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza doprowadziło do masowych protestów i obalenia prorosyjskiej władzy. W nawiązaniu do tych wydarzeń, premier Kobachidze publicznie wyraził zadowolenie, że Gruzja uniknęła scenariusza “ukrainizacji” - naruszenia relacji z Kremlem, destabilizacji i w ostatecznym rozrachunku - nawet otwartej wojny z sąsiadem. Pogląd ten podziela także nowo wybrany prezydent elekt, a także szara eminencja gruzińskiej polityki i założyciel obecnej partii rządzącej - oligarcha Binidza Iwaniszwili.

Premier Kobachidze i inni wysoko postawieni przedstawiciele partii Gruzińskie Marzenie, regularnie posługują się antyzachodnią retoryką “globalnej partii wojny”. Implikuje ona istnienie ponadnarodowego establishmentu z amerykańską zbrojeniówką, Georgem Sorosem i Unią Europejską na czele, który czerpie korzyści z przedłużającej się wojny Ukraińsko-Rosyjskiej i dąży do wciągnięcia w tę wojnę także Gruzji. Retoryka ta jest heurystycznym narzędziem usprawiedliwiającym ograniczanie przez władzę wolności mediów oraz ułatwiającym prześladowanie protestujących - zwalnia się ich z pracy, rozpędza wiece armatkami wodnymi. Trzeciego grudnia 2024 roku Rzecznik Praw Obywatelskich - Levan Ioseliani, oskarżył gruzińskie służby porządkowe o stosowanie tortur podczas bezprawnych przesłuchań. 

Ustawa “O przejrzystości obcych wpływów” została przegłosowana w pierwszym czytaniu w czerwcu 2024 roku. Umożliwia ona rejestrację organizacji pozarządowych i medialnych, finansowanych co najmniej w 20% z zagranicy jako „podmioty realizujące obce interesy”. Obserwatorzy gruzińskiej sceny politycznej uznali, że przepis ten wzorowany jest na analogicznych regulacjach obowiązujących w Federacji Rosyjskiej. Ustawa w oczywisty sposób ogranicza wolność słowa i działalność opozycji, a jej przyjęcie zostało ocenione jako krok oddalający Gruzję od integracji z Unią Europejską. Próbę uratowania sytuacji podjęła jeszcze prezydentka Zurabiszwili, natomiast jej weto zostało obalone przez większość parlamentarną. 

Uchwalenie pakietu przepisów "o ochronie wartości rodziny i małoletnich" dodatkowo pogłębiło napięcia społeczne. Ustawy zawierają zakaz “promocji ideologii LGBTQ+” w przestrzeni publicznej, zakaz zawierania związków jednopłciowych i adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, a także zakaz korekty płci. Nad sprawą błyskawicznie pochyliła się Komisja Wenecka wydając szereg opinii potępiających legislaturę gruzińską. 

Nie trzeba było długo czekać na reakcję sąsiada zza Kaukazu. Kreml nabrał wody w usta, jednak głos zabrał jego były gospodarz - Dmitrij Miedwiediew określił protesty w Gruzji jako kanoniczny przykład zachodnich ingerencji w wewnętrzne sprawy państw postsowieckich, porównując je do ukraińskiego Euromajdanu. Nazwał je kolejną próbą „kolorowej rewolucji”, odnosząc się do Rewolucji Róż w Gruzji z 2003 roku czy Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie z 2004 roku. Ponadto Miedwiediew ze swojego konta na platformie Telegram, udostępnił następujący wpis: „Za takie czyny kiedyś wieszano ludzi na latarniach - teraz czasy się zmieniły, prawdopodobnie ujdzie jej (S. Zurabiszwili) to na sucho”. Sformułowania takie jak: “przedawniona prezydentka” czy “francuska uczennica Zbigniewa Brzezińskiego” to tylko niektóre z inwektyw wypowiedziane w kierunku prezydentki Gruzji. Były prezydent Federacji Rosyjskiej skrytykował protestujących za „krzyki i podpalenia”, a domniemaną większość wyborczą, za to, że milczy. Najbardziej niepokojący wydaje się jednak wpis: "Sąsiedzi szybko schodzą ukraińską drogą w otchłań, to zwykle kończy się bardzo źle.” 

Społeczeństwo gruzińskie z pełną siłą odpowiedziało na wezwanie Prezydentki i partii opozycyjnych, masowymi protestami, które przybrały formę marszów, wieców i manifestacji pod parlamentem w Tbilisi. Na ulice wyszły tysiące ludzi, od miasta portowego Poti na zachodzie, po Sighnaghi na wschodzie. Protesty przybrały charakter ogólnokrajowy - nawet w regionach o niskiej aktywności politycznej odnotowano przypadki manifestacji - w mieście Khashuri, będącym domem dla zaledwie 20 000 ludzi, mieszkańcy rzucali jajkami w lokalną siedzibę Gruzińskiego Marzenia i rozrywali partyjne flagi zdobiące budynek. Kluczową rolę w mobilizacji odegrali studenci, media społecznościowe i politycy opozycji. 

Niestety policja nie waha się poszerzać arsenału używanych metod. Zatrzymaniu eskalacji przemocy nie służy używanie armatek wodnych, granatów hukowych i amunicji obalającej w stosunku do protestujących. Służby porządkowe często używają nadmiernej siły, nie mają także skrupułów dokonywać nielegalnych aresztowań oraz brutalnych przesłuchań - również z użyciem tortur. Po upływie tygodnia od rozpoczęcia protestów, liczba rannych liczona jest w setkach i zaczynają pojawiać się pierwsi zaginieni. Nie została natomiast przekroczona granica, która zmieniła bieg wydarzeń Euromajdanu - nie została użyta ostra amunicja.

Protestujący nie rezygnują z pierwotnie postawionych celów. Aleja Szoty Rustawelego przy, której znajduje się budynek Parlamentu jest zablokowana, a protestujący regularnie stawiają nowe blokady drogowe na trasach prowadzących do placówek infrastruktury strategicznej. Działania protestujących radykalizują się wprost proporcjonalnie do działań sił rządowych - używają oni broni obuchowej, konstruują prowizoryczne wyrzutnie pirotechniczne i obrzucają policjantów kamieniami, wielu z nich zostało rannych. Ulubionym narzędziem protestujących okazały się zapasy fajerwerków, zebrane w ogromnych ilościach na obchody noworoczne - z racji na powszechne ich używanie, media zaczęły nawet nazywać kryzys “Rewolucją Fajerwerkową”. Parlament, po blisko trzech tygodniach protestów poddał pod głosowanie nowy akt prawny, nakładający wysokie kary finansowe na protestujących używających pirotechniki i masek zasłaniających twarze. Do sumienia policjantów próbowała przemówić prezydentka Zurabiszwili, pytając - „Waszym obowiązkiem jest ochrona państwowości tego kraju i jego obywateli. Nie jest waszym obowiązkiem rozpraszanie ludzi. Służycie Rosji czy Gruzji?” Czy nie odpowiadasz przed swoim prezydentem? Czy nie myślisz o swojej przyszłości, swoim kraju, swoich dzieciach, a nawet swoich przodkach?”. Demonstracje poparły także partie opozycyjne, bojkotując wszystkie głosowania - w tym wybory prezydenckie. Już jakiś czas temu premier Kobachidze zapowiedział projekt ustawy, w świetle której główne partie opozycyjne uznane zostałyby za niekonstytucyjne - tym samym dopełniając dzieła zniszczenia gruzińskiego pluralizmu demokratycznego. Po tygodniu protestów, w nocy z 4 na 5 grudnia miały także miejsce pierwsze nielegalne aresztowania polityków opozycji. Akcja policyjna dosięgnęła przynajmniej dziesięciu działaczy z różnych ugrupowań, w tym Nika Gvaramię - lidera partii Koalicja dla Zmiany, brutalnie pobitego przez policjantów. 

W dniu złożenia deklaracji o zawieszeniu rozmów z Unią Europejską, ponad 100 gruzińskich dyplomatów wystosowało wspólne oświadczenie, potępiające decyzje rządu Kobachidze. Niektórzy szefowie misji dyplomatycznych, w tym ambasador w Stanach Zjednoczonych, złożyli dymisje w geście protestu przeciwko brutalnym działaniom swojego rządu. Ich rezygnacje, podkreślają głęboki konflikt etyczny między przedstawicielami Gruzińskiego Marzenia, a pozostałą częścią elit politycznych i samym społeczeństwem. Protest dyplomatów miał na celu zwiększenie świadomości o konflikcie, na arenie międzynarodowej i zmotywowanie liderów Zachodu, do podjęcia działań, co udało się w najwyższym stopniu. Waszyngton wydał oświadczenie o zawieszeniu współpracy strategicznej z rządem w Tbilisi, a nowo wybrana Komisja Europejska ruszyła do gaszenia pierwszego pożaru w trakcie swojej kadencji.

Kaja Kallas, nowa Wysoka Przedstawiciela Unii ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, ostro potępiła przemoc wobec protestujących w Gruzji. Przypomina ona, że deklaracja zawieszenia procesu akcesyjnego ze strony rządu gruzińskiego, jest werbalizacją wcześniej już istniejącej tendencji - od czerwca 2024 roku rozmowy stanęły w martwym punkcie, a dofinansowania unijne przestały trafiać do Gruzji. Stanowi to naruszenie wpisanej do konstytucji Gruzji, deklaracji dążenia do integracji ze strukturami UE. Poparcie dla protestujących wyraziła także nowa członkini Komisji - Marta Kos, która odpowiada za politykę rozszerzenia UE.  

Oficjalne deklaracje solidarności wystosowały także ministerstwa spraw zagranicznych państw poradzieckich - Ukrainy, Litwy i Mołdawii. Podkreślono w nich jednomyślnie, prozachodnie aspiracje narodu Gruzińskiego, a także potępiono ograniczenie wolności pokojowych protestów i brutalne zachowania policji.

Ostateczny wynik serii demonstracji targających Gruzją, niewątpliwie ustanowi kierunek i dynamikę rozwoju standardów przestrzegania praw człowieka w regionie Kaukazu. Społeczeństwo gruzińskie jawi się jako zdeterminowane do walki o swoją podmiotowość, w duchu przywiązania do idei demokratycznych i humanitarnych. Rządowi premiera Kobachidze kończy się czas - protesty trwają już blisko trzy tygodnie. Koniecznością okazać się może, użycie coraz to brutalniejszych form dławienia oporu, za którymi idzie dalsza radykalizacja samych protestów. Wyjątkowo szybka reakcja liderów zachodnich, potwierdza tylko, jak kluczowe dla bezpieczeństwa w regionie będą konsekwencje kryzysu gruzińskiego. 

Źródła: 

“Georgia’s governing party taps pro-Russian ex-footballer for president” - Al Jazeera 

“Georgia's PM hits back as protests and resignations intensify” - Paul Kirby, BBC

“Gruzja obiera strategiczny kurs. Na ulicach jest brutalnie, przyszłość maluje się czarna”- Jędrzej Winiecki, Polityka

“Protests in Georgia spread as PM defies US condemnation”- Felix Light, Reuters

“Who is Georgian President Salome Zourabichvili, voice of protest movement?”- Felix Light, Reuters

“Georgian rights official condemns use of 'torture' against protesters”- Felix Light, Reuters

“EU's new foreign policy chief warns Georgia over violence against protesters”- Le Monde

“EU Leadership “Regrets” GD’s EU Turn” - Civil Georgia

“”Kiedyś wieszali za takie rzeczy” - Miedwiediew grozi gruzińskiej prezydentce i protestującym” - Roman Petrenko, Pravda

“В Тбилиси в ходе протестов задержано более 220 человек” - Sergiej Romaszczenko, DW

“Georgian opposition figures arrested as pro-EU protests continue” - Felix Light, Reuters

“Kontrdemokracja jako wyraz nieufności politycznej na przykładzie nieufności demokratycznej Gruzinów” - Amelia Sabatowska, Uniwersytet Gdański